sobota, 21 czerwca 2014

14.- „Ufałaś… Czas przeszły…”



„Bliz­ny to je­dyne
co zos­ta­je na całe życie.” 




~*~

To co widziały Twoje oczy nie mogło okazać się prawdą.
 Nie miało prawa.
 Tego nie mogło być w scenariuszu życia Mii. Twoim scenariuszu.
Ona nie mogła popełnić samobójstwa. Ta myśl nawet niedorzecznie brzmiała.
To pomyłka… Straszliwa pomyłka…
Ale nie, Emm… To rzeczywistość. Świat, na którym żyłaś.
Życiem, którego byłaś cząstką. 
Miałaś sobie za złe, że zostawiłaś Ją tam samą. Czy słusznie? Tak. Powinnaś bardziej Ją wspierać. Tak jak Ona Ciebie kiedyś.
Zbyt wielu chwil zaczęłaś żałować.
Twoje ciało zostało przepełnione wyrzutami sumienia, chociaż nie powinno.
Cała drżałaś. Tępo wpatrywałaś się przed siebie, nie mogąc się ruszyć.
Zupełnie jak byłabyś sparaliżowana.
Przed oczami stanął Ci obraz Twojej siostry.
Tej dobrej, uśmiechniętej Mii, która zawsze pragnęła Ci pomóc. Tobie i nie tylko. W każdym pragnęła zaszczepić dobro i chęć pomocy.
Nigdy nie opuściła Cię w chwilach, kiedy Twoje życie się sypało.
A teraz co?
 Będzie już na wieczność zimna, sztywna i już nigdy nie spojrzy na Ciebie swymi czekoladowymi oczami i nie powie: „Wszystko będzie dobrze”.
Nawet nie zauważyłaś, że ciągle wpatrywał się w Ciebie Andreas. 
Światło w Twoich oczach zgasło, co również zauważył On. Ale tego nie dało się nie zauważyć…
 Podszedł do Ciebie. Także drżał. Bał się, co mogło się stać.
Bał się, że to może Lara napisała list do swej siostry. Że to co zrobił, że zdradził Emmę, ujrzało właśnie światło dzienne.
 Twój martwy wzrok, spoczął na Twoim mężu. Byłaś jak wpół żywa. Nawet nie miałaś pojęcia czy serce w Twej piersi jeszcze bije.
Nie czułaś Go. Nie czułaś niczego. Wewnątrz siebie dostrzec mogłaś jedynie pustkę oraz wszechobecny lód.
Nawet nie ból… Był jedynie lód…
-Co się stało?- wyszeptał Niemiec, a serce w Jego ciele wariowało.
Raz przybierało szalenie szybkie tempo, a później- gwałtownie zwalniało.
-Mia… Mia…- jąkałaś się. Nie potrafiłaś powiedzieć tych paru słów. One nie mogły przejść przez Twe gardło. Nie mogłaś ich wydusić.
 Dlaczego?
 Bo nadal nie dopuszczałaś do siebie myśli, że to mogło być prawdą.
Ukrywając twarz w dłoniach, podrzuciłaś chłopakowi list.
-Emma…- sam nie wiedział co powiedzieć ani co nawet myśleć w takiej sytuacji. Nie potrafił sobie nawet wyobrazić, co teraz czujesz.-Majątek na Niclasa?- zapytał zdziwiony, właściwie to chyba sam siebie, zgłębiając dalszą treść listu, która mówiła o tym, że cały majątek należy się właśnie Twojemu synkowi.
Dlaczego to zrobiła?
 Wiedziałaś.
 Gdyby to Tobie powierzyła swój majątek, którego nie było mało, nie przyjęłabyś go. Kiwnęłaś lekko głową, spoglądając na Andreasa. Dopiero teraz zauważyłaś, że coś Go gryzie. Ma wewnątrz siebie jakiegoś potworka, który od środka mu dokucza.
-Andreas, co się stało?- zapytałaś prosto z mostu, bez żadnych zbędnych podchodów.- Widzę, że coś Cię dręczy, więc nawet nie próbuj mi wmawiać, że wszystko jest w porządku.
-Emm…- patrzył na Ciebie smutnym wzrokiem. Tak smutnym, że miałaś wrażenie, iż na Twoje serce został rzucony kolejny stukilowy głaz.
Jeszcze nigdy nie widziałaś Go w takim stanie.
 Przeraziłaś się.
Ujęłaś Jego dłoń, delikatnie gładząc Ją przy tym swym palcem.- Przepraszam…- powiedział żałośnie.
-Za co?- zareagowałaś szybko, marszcząc przy tym brwi.
Za co Andreas mógł Cię przepraszać?
-Zdradziłem Cię…- usłyszałaś i wtedy wszystkie rozsypane elementy pewnej układanki ułożyły się w Twojej głowie.
 Lara.
 Jak coś takiego mogła zrobić Ci własna siostra?
A Andreas… Ufałaś mu.
 Ufałaś… Czas przeszły…
To wszystko spadło na Ciebie tak nagle. Niespodziewanie.
A nie powinno nic się wydarzyć…
Świat gnał za szybko, a Ty nie potrafiłaś dotrzymać mu tempa.
 Później wyjechałaś do Dortmundu, aby po raz ostatni pożegnać swą siostrę.
Widok trumny, wzbudził w Tobie uczucia, których uniesposób opisać.
Straty. Kruchości życia. Konsekwencji popełnionych błędów.
 Podczas tejże uroczystości, ciągle płakałaś. Chciałaś być silna, chociażby dla Niclasa, ale nie potrafiłaś…
Nie umiałaś… Byłaś bezsilna.
Na dodatek każdy widok Twojej drugiej siostry, przyprawiał Cię o napływ skrajnych emocji.
 Z jednej strony pragnęłaś Ją rozszarpać na najdrobniejsze kawałeczki.
 Nienawidziłaś Jej. Chciałaś przez chwilę nawet, aby to Ona umarła, nie Mia.
Ale z drugiej nękała Cię rozpacz.
Czarna rozpacz, która pochłaniała Cię całą. Nie rozumiałaś dlaczego.
Dlaczego własna siostra aż tak Cię nienawidzi…
Od tamtego dnia nie rozmawiałaś z Andreasem. Widziałaś Go jedynie w kościele. Przyjechał na pogrzeb Mii.
 Co się stanie, kiedy Cię spotka?
Nie musiałaś się długo zastanawiać. Złapał Cię od razu po wyjściu z cmentarza. Czekałaś właśnie na Jonasa, bez którego nie mogłabyś wrócić do domu.
 W ostatnim czasie, miałaś wrażenie, że to właśnie On stał się za Ciebie odpowiedzialny i tak właśnie się czuje po śmierci Mii.
 A co z Niclasem? Niclas przebywał w Austrii. U Sylvii i Stefana. Nie mogłaś się z tym pogodzić. Traktowałaś to jak plama na honorze, ale czy byłabyś teraz w stanie się Nim zajmować? Nie. Naszczęście miałaś wokół siebie ludzi, który byli gotowi zawsze Ci pomóc.
-Emma! Musisz ze mną porozmawiać. Musisz, rozumiesz?! Bez Ciebie tracę już wszystkie zmysły!- mówił, a właściwie wrzeszczał, do Ciebie Andreas, który upatrzył sobie doskonałą okazję do porozmawiania z Tobą.
-Nie mamy o czym rozmawiać!- odpowiedziałaś przez łzy.
-A ja sądzę inaczej!- przemawiała przez Niego histeria.
-Masz dwie minuty- uległaś.
A co innego mogłaś zrobić? Przecież bez Jonasa nie mogłaś się nigdzie ruszyć…
-Kocham Cię- patrzył Ci w oczy.- Przepraszam, nie wiem co się wtedy ze mną stało… Przepraszam…- szczerość biła od chłopaka na kilometr.
Widziałaś to i Ty.
Obudziła się w Tobie rządza zemsty. Nawet wiedziałaś w jaki sposób chcesz się zemścić.
 Na Andreasie i na Larze.
Na nich obydwóch.
 Uda Ci się? Czy naprawdę jesteś aż tak bezwzględna i pozbawiona uczuć?
 Teraz tak. Dopiero teraz doszło do Ciebie, że nigdy nie kochałaś Andreasa. To co czułaś do Niemca było jedynie lekkim zauroczeniem, które później przerodziło się w swojego rodzaju przyzwyczajenie.
Szkoda, że zauroczenie i przyzwyczajenie doprowadziło Cię aż do ołtarza…
-Dobrze. Zacznijmy od początku- odezwałaś się ze stoickim spokojem, patrząc na Larę, która dokładnie Wam się przyglądała, nie kryjąc się przy tym.
Kiedy Twoje usta, złączyły się z ustami Andreasa, patrzyłaś na Nią triumfalnym wzrokiem.
Co było dalej? Wróciliście razem do Oberhofu.
Niclas nadal jednak przebywał w Austrii. Nie chciałaś fundować mu kolejnej huśtawki, zwłaszcza, że wiedziałaś jak to wszystko się skończy.
 Plan w Twojej głowie był szczegółowo opracowany. Nie było opcji, aby coś poszło nie tak. Wszystko przewidziałaś. Dosłownie wszystko. Nawet wizytę siostry.
-Emm, muszę Ci to powiedzieć…- zaczęła, siląc się na udawany smutek, co oczywiście dokładnie wychwyciło Twe czujne oko.- Andreas Cię zdradził. Ze mną. Nie wiem jak to się stało. Straciłam głowę. Uwiódł mnie… On nie zasługuje na Ciebie- nadszedł ten czas.
Nadszedł czas by wygarnąć wszystko Larze. By nie dać Jej poczucia zwycięstwa. Tym, który tutaj wygrał, byłaś Ty. Zaczęłaś śmiać się Jej prosto w twarz.
-Myślisz, że nie wiem dlaczego to zrobiłaś? Nigdy nie mogłaś się pogodzić z tym, że mam coś, czego nie masz Ty. A ja wiem o zdradzie Andreasa. Sam mi o tym powiedział- zauważyłaś, że Lara zaczyna nerwowo błądzić wzrokiem po kątach pomieszczenia.- Lepiej już idź stąd, zanim jeszcze bardziej się upokorzysz- dodałaś z cwanym uśmieszkiem na ustach. W tej samej chwili do domu ktoś wszedł. Na twarz Lary wkradło się przerażenie. Była pewna, że wrócił już Andreas. Ty z resztą też byłaś tego pewna.
 Czyli jednak Twój plan nie był taki doskonały jak przypuszczałaś wcześniej?
-Boris…- odetchnęłaś z ulgą, widząc przyjaciela u drzwi.
-To ja może przyjdę później- rzekł zakłopotany, spoglądając na Larę.
-Nie, proszę nie idź- powiedziałaś.- Lara już wychodzi- Blondynka jeszcze raz posłała Ci spojrzenie, po czym opuściła Twój dom.
-Coś się stało?- Boris przemówił, siadając jednocześnie na kanapie obok.
-Szkoda gadać…- odrzekłaś zrezygnowana.- Ale już niedługo koniec… Koniec tego wszystkiego tutaj. Wracam do siebie- uśmiechnęłaś się blado.
-Jak to? A Andreas?
-To koniec naszego małżeństwa… O ile kiedykolwiek ono było takie jak powinno być- zobaczyłaś, że na twarz Borisa wkrada się dziwny wyraz. Coś jakby smutek?- Boris, coś nie tak?- zapytałaś.
-Kiedy wyjedziesz, nie będziemy się już spotykać- wyjaśnił powód swego smutku.
-Mamy XXI wiek. Będziemy się jakoś kontaktować- położyłaś mu swą dłoń na barku.- Mam pytanie. Właściwie dlaczego wtedy do mnie przyszedłeś? Przecież to Ty zacząłeś naszą znajomość.
-Bardzo mi kogoś przypominałaś…- odpowiedział ochryple.- Kogoś ważnego dla mnie… Bardzo ważnego.
-Odeszła?- po raz kolejny zadałaś pytanie, patrząc prosto w niebieskie oczy chłopaka.
-Nie- kiwnął przecząco głową.- Została porwana… Już nigdy Jej nie odnaleziono… Kiedy zobaczyłem Cię w galerii, byłem święcie przekonany, że to Ona. Że Ona jednak żyje. Została mi dana bezcenna nadzieja…
-Ale kiedy poznałeś mnie, nadzieja prysła jak bańska mydlana?
-Nie, nie… W pewnym sensie dałaś mi coś, czego dotychczas nie miałem. Poczucie, że Ona może gdzieś tam jest. Jest i kiedyś się spotkamy.
-Kochasz Ją?
-Tak. Nigdy nie przestanę Jej kochać. Uczucie, którym Ją obdarowywałem nigdy nie zgaśnie… Ono zdarza się raz w życiu. Jest piękne, ale i potrafi nieźle zranić. Jednak póki mamy miłość i nadzieję w sercu, kiedy nie ma przy Nas tej odpowiedniej osoby, znajdziemy Ją. To właśnie ta miłość wraz z nadzieją doprowadzi nas do Niej. te słowa zabolały.
Dlaczego?
Zdałaś sobie sprawę, że możesz już nigdy się nie uwolnić od uczucia, którym kogoś darzyłaś. Darzysz. Prawdopodobnie będziesz darzyć.  
Czego tak bardzo, bardzo żałujesz.- Idziesz ze mną?- zapytał Boris, sprowadzając Waszą rozmowę na całkowicie inne tory.
Kiwnęłaś potwierdzająco głową, nawet nie pytając, gdzie chłopak chce Cię zabrać. Ale z czasem przekonałaś się gdzie.
Do salonu, w którym robiono tatuaże.
-Naprawdę chcesz sobie zrobić tatuaż?- zapytałaś, będąc lekko w szoku.
Znałaś trochę czasu Borisa i nie był On typem człowieka, który przepada za tatuażami, których już nigdy nie da się zmyć.
-Tak- wyszczerzył do Ciebie swe bieluteńkie zęby.- Też chcesz?- zapytał z błyskiem w oku.
-A co niby miałabym sobie wytatuować?- parsknęłaś.
Nigdy wcześniej nawet nie myślałaś, by zrobić sobie tatuaż.
A może za wcześnie dorosłaś? Nie miałaś czasu na planowanie przyszłości oraz szaleństwa, które każdy musi przejść w swoim życiu?
-To musi być coś, o czym nigdy nie zapomnisz- powiedział spokojnie Boris.- Tatuaże są jak blizny na duszy. Ich nigdy nie zmażesz. Same nie znikną.
-W takim razie po co przypominać sobie o bliznach na duszy każdego dnia, kiedy spojrzy się na daną część swego ciała?
-Bo niektóre blizny wydają Nam się być straszliwe, raniące, ale tak naprawdę poprzez nie doceniamy te chwile, które były. Co prawda minęły, ale byliśmy szczęśliwi. Takich chwil nigdy się nie żałuje. Zatem te blizny, które posiadamy na duszy, mogą przypominać Nam to co było dobre- tymi słowami, zdecydowałaś się na zrobienie tego tatuażu.
Kilka słów, a potrafiły zmienić Twój sposób patrzenia na świat…
Może popełniałaś błąd, chcąc zapomnieć o Nim?
Wytatuowałaś sobie literę „M” na swym barku.
Dlaczego akurat to, wiedziałaś tylko Ty.
 Ale nie żałowałaś swej decyzji, a to najważniejsze. Zawsze będziesz Go kochać.
Albo może to uczucie, którym Go obdarzasz? Nie wiedziałaś.
Ale po co Ci to wiedzieć? Liczy się co czujesz teraz, tutaj. Nie co będziesz czuć kiedyś, tam gdzieś…
W dobrym nastroju wróciłaś do domu. Dlaczego aż w tak dobrym?
Przypomniało Ci się wszystko co najlepsze. Wszystko. Dosłownie wszystko.
Z resztą i tak nie było tych chwil za dużo… Ale tylko z Twojej własnej głupoty.
 Przez to, ze bałaś się uczuć. Nie potrafiłaś ich rozróżniać.
Które to są te złe, a które te dobre.
Tęskniłaś za Nim. Dopiero teraz poczułaś to na własnej skórze. Po tylu latach…
Teraz, kiedy wszystko już stracone. Wszystko… Nie ma nawet cienia szansy…
Smutny gwar życia jedynie przez Tobą. Bez Niego…
W domu czekał już na Ciebie Andreas. Andreas wraz z przygotowaną romantyczną kolacją, w świetle świec.
Jego starania nie zmiękczyły Cię. Nic nie zmieniły. Wręcz zaostrzyły to, co czułaś teraz. Chciał kupić Cię na romantyczną kolację?
Tylko na tyle było Go stać?
 Ale On chciał dobrze… Nawet tego nie potrafiłaś wziąć pod uwagę?
Wiedziałaś o tym, lecz nie zrobiło to na Tobie nawet najmniejszego wrażenia.  Niemiec ciepło się do Ciebie uśmiechał. Twoje usta nawet nie drgnęły. Nadal przyjmowały kształt wąskiej kreski.
Pokerowa twarz…
-Dobra, koniec tych wygłupów- przemówiłaś pierwsza, podjeżdżając do z krzeseł stojących w jadalni.- To koniec- oznajmiłaś.
Oschła. Oziębła. Pewna. Nieczuła.
-Co?- tyle zdołał wykrztusić zaskoczony Andreas.- Jak to koniec? Dlaczego?
-Koniec był już wtedy, kiedy świetnie zabawiałeś się z Larą- mówiłaś bezwzględnie.- Wróciłam tutaj z Tobą tylko po to, aby nie dać uczucia zwycięstwa Larze. I wiesz co? Udało mi się- uśmiechnęłaś się.- Naprawdę myślałeś, że wybaczę Ci zdradę?- zachichotałaś.- Zabawny jesteś, jeśli dałeś się na to wszystko nabrać- ciągnęłaś dalej, zauważając, że dłonie Niemca zaciskają się w pięść.
Na domiar złego, dźwięk dzwonka do drzwi wypełnił Wasz dom.
Andreas podążył otworzyć drzwi, a kiedy zobaczyłaś kto stoi za nimi, wiedziałaś, że będą z tego tylko same kłopoty...
Wszystko jest kwestią czasu i wyczucia…

~*~

Kto był za drzwiami, dowiecie się już we środę. ;))
Co sądzicie?
Czekam dzielnie na Wasze najcenniejsze opinie.
Buziaki. ;*

12 komentarzy:

  1. Dzien doberek
    Może jestem bez uczuć i tak dalej ale ja na miejscu Emmy zrobiłabym to samo, skoro zdradził musi oczekiwać zemsty, proste.
    Czekaj, czekaj czekaj teraz to ja musze opierdzielić Emme dlaczego ona zostawiła Nicolasa zSylvią i Stefanem dlaczego jako matka powinna go wycjowywać nawet w najgorszym okresie swojego zycia.
    Pozdrawiam i całuje
    Werooooo.....

    OdpowiedzUsuń
  2. I znów musiałam wszystko nadrabiać.. Eh.. Bycie leniem jest ciężkie.
    Zgadzam się z moją przedmówczynią, że gdybym była wtedy w ciele Emmy, postąpiłabym identycznie. Nie było trzeba zdradzać, takie jest życie.
    I teraz Nicolas z Sylvią oraz Stefanem... Dzieje się tu, dzieje :)
    Czekam nn i pozdrawiam ;*

    historia-milosna-od-poczatku.blogspot.com <------- Nowy rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem dobrze zrobiła. Jeśli mój chłopak zdradziłby mnie z moją własną siostrą, której nie mam < ale ci > Nie wybaczyłabym mu nigdy, jej również.
    Zdrada z bliską ci osobą chyba najbardziej boli.
    Rozdział jest cudowny jak zawsze.
    Może w końcu Stefan wróci ;D
    Stęskniłam się już za nim :D
    Czekam na kolejny
    buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha dobrze zrobiła jestem z niej dumna. Ha załatwiła i ją i jego ! Jest to jedyna jak do tychczas jej decyzja która mnie ucieszyła. No ale śmierć Mii strasznie mnie zasmuciła ale cóż takie życie. Ja wciąż czekam na Stefana. Bez niego tu tak smutno. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie po drugiej stronie stoi Stefan i ciężka będzie Twoja dola jeżeli okaże się inaczej!
    Przeczytałam na jednym tchu !:D Przyjemnie , z przeróżnymi emocjami. Tak nostalgicznie wręcz czasami...
    Pięknie to wszystko ujmujesz w słowa Ty moja mała pisarko:;D Mała wzrostem , ogromna z talentem.
    Mogłabym czytać godzinami , wiesz o tym prawda?
    Czekam do środy.
    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego, ale nie wiedziałam co mam ci napisać. Te wszystkie emocje bohaterów, które doskonale przelewasz na papier są naprawdę nie do opisania ;) Tego nie czyta się od tak. To się czuje :)) I za to jestem ci wdzięczna :* Pozdrawiam i weny :D

    OdpowiedzUsuń
  7. WOW! My już na prawdę nie mamy słów, aby opisać jak piękne jest to powiadanie... Po prostu pisz dalej i nigdy nie przestawaj ;)
    Mamy nadzieję, że za drzwiami stoi Stefan, zabierze ją z Niemiec i wyrwie z tego koszmaru.
    Życzymy weny i pozdrawiamy, Milka i Molly ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak tam nie będzie Stefana to strzelę focha, a co! :P
    Moja droga te ostatnie rozdziały to majstersztyk :D
    Mimo, że tak wiele smutku i dobijających wydarzeń dla bohaterki to podoba mi się dynamika z jaką to wszystko się dzieje ;)
    Ja wiedziałam, ze prędzej czy później Andreas popełni jakiś błąd. I cieszę się, że Emma ma jeszcze siłę pokazać, że nie jest bezbronną kaleką tylko wiedzącą czego chce kobietą. Zasługuje na prawdziwe szczęście i wiem, że to szczęście może Jej dać tylko i wyłącznie Stefan :)
    Buziole :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu, ja naprawdę nie mam pojęcia, co mam napisać... To jest tak świetne, że nie potrzebne są tu zbędne komentarze. Napiszę tutaj tylko tyle, że bardzo chciałabym, żeby była ze Stefanem...
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mam zielonego pojęcia co napisać, to wszystko jest takie świetne, a zarazem pokazujące prawdziwe życie. Jesteś mistrzynią ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział :)
    Kocham Twojego bloga.Wszystko tak pięknie opisujesz,te emocje.
    Przyznam szczerze,że na miejscu Emmy tak samo bym postąpiła,gdyby ktoś zdradził mnie z moją siostrą (której nie mam).Należała mu się zemsta.
    Mam nadzieję,że wreszcie będzie szczęśliwa.Może to szczęście da jej Stefan?
    Ciekawe,kto będzie stał w tych drzwiach.Ale wyczuwam kłopoty.
    No nic,pozostaje czekać na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam,buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże, rozdział jest cudowny <3
    Bardzo dobrze postąpiła Emma. Jak on mógł ją zdradzić z jej siostrą ?! Jaki gościu w ogóle. Dała im nauczkę obojgu, co im się należało! Jestem z niej dumna. Bo sama bym nie wiedziała co mam zrobić. Może teraz Emma wróci do Austrii do Niclasa i Stefana, było by ciekawie. I kto jest za tymi drzwiami ? :D
    Cudo, cudo, cudo <3
    Kocham :**

    OdpowiedzUsuń