„Blizny to jedyne
co zostaje
na całe życie.”
~*~
To co widziały Twoje oczy nie
mogło okazać się prawdą.
Nie miało prawa.
Tego nie mogło być w scenariuszu życia Mii. Twoim
scenariuszu.
Ona nie mogła popełnić
samobójstwa. Ta myśl nawet niedorzecznie brzmiała.
To pomyłka… Straszliwa
pomyłka…
Ale nie, Emm… To
rzeczywistość. Świat, na którym żyłaś.
Życiem, którego byłaś
cząstką.
Miałaś sobie za złe, że
zostawiłaś Ją tam samą. Czy słusznie? Tak. Powinnaś bardziej Ją wspierać. Tak
jak Ona Ciebie kiedyś.
Zbyt wielu chwil zaczęłaś
żałować.
Twoje ciało zostało
przepełnione wyrzutami sumienia, chociaż nie powinno.
Cała drżałaś. Tępo
wpatrywałaś się przed siebie, nie mogąc się ruszyć.
Zupełnie jak byłabyś
sparaliżowana.
Przed oczami stanął Ci obraz
Twojej siostry.
Tej dobrej, uśmiechniętej
Mii, która zawsze pragnęła Ci pomóc. Tobie i nie tylko. W każdym pragnęła
zaszczepić dobro i chęć pomocy.
Nigdy nie opuściła Cię w
chwilach, kiedy Twoje życie się sypało.
A teraz co?
Będzie już na wieczność zimna, sztywna i już
nigdy nie spojrzy na Ciebie swymi czekoladowymi oczami i nie powie: „Wszystko
będzie dobrze”.
Nawet nie zauważyłaś, że
ciągle wpatrywał się w Ciebie Andreas.
Światło w Twoich oczach
zgasło, co również zauważył On. Ale tego nie dało się nie zauważyć…
Podszedł do Ciebie. Także drżał. Bał się, co
mogło się stać.
Bał się, że to może Lara
napisała list do swej siostry. Że to co zrobił, że zdradził Emmę, ujrzało
właśnie światło dzienne.
Twój martwy wzrok, spoczął na Twoim mężu.
Byłaś jak wpół żywa. Nawet nie miałaś pojęcia czy serce w Twej piersi jeszcze
bije.
Nie czułaś Go. Nie czułaś
niczego. Wewnątrz siebie dostrzec mogłaś jedynie pustkę oraz wszechobecny lód.
Nawet nie ból… Był jedynie
lód…
-Co się stało?- wyszeptał
Niemiec, a serce w Jego ciele wariowało.
Raz przybierało szalenie
szybkie tempo, a później- gwałtownie zwalniało.
-Mia… Mia…- jąkałaś się. Nie
potrafiłaś powiedzieć tych paru słów. One nie mogły przejść przez Twe gardło.
Nie mogłaś ich wydusić.
Dlaczego?
Bo nadal nie dopuszczałaś do siebie myśli, że
to mogło być prawdą.
Ukrywając twarz w dłoniach,
podrzuciłaś chłopakowi list.
-Emma…- sam nie wiedział co
powiedzieć ani co nawet myśleć w takiej sytuacji. Nie potrafił sobie nawet
wyobrazić, co teraz czujesz.-Majątek na Niclasa?- zapytał zdziwiony, właściwie
to chyba sam siebie, zgłębiając dalszą treść listu, która mówiła o tym, że cały
majątek należy się właśnie Twojemu synkowi.
Dlaczego to zrobiła?
Wiedziałaś.
Gdyby to Tobie powierzyła swój majątek,
którego nie było mało, nie przyjęłabyś go. Kiwnęłaś lekko głową, spoglądając na
Andreasa. Dopiero teraz zauważyłaś, że coś Go gryzie. Ma wewnątrz siebie
jakiegoś potworka, który od środka mu dokucza.
-Andreas, co się stało?-
zapytałaś prosto z mostu, bez żadnych zbędnych podchodów.- Widzę, że coś Cię
dręczy, więc nawet nie próbuj mi wmawiać, że wszystko jest w porządku.
-Emm…- patrzył na Ciebie
smutnym wzrokiem. Tak smutnym, że miałaś wrażenie, iż na Twoje serce został
rzucony kolejny stukilowy głaz.
Jeszcze nigdy nie widziałaś
Go w takim stanie.
Przeraziłaś się.
Ujęłaś Jego dłoń, delikatnie
gładząc Ją przy tym swym palcem.- Przepraszam…- powiedział żałośnie.
-Za co?- zareagowałaś szybko,
marszcząc przy tym brwi.
Za co Andreas mógł Cię
przepraszać?
-Zdradziłem Cię…- usłyszałaś
i wtedy wszystkie rozsypane elementy pewnej układanki ułożyły się w Twojej
głowie.
Lara.
Jak coś takiego mogła zrobić Ci własna
siostra?
A Andreas… Ufałaś mu.
Ufałaś… Czas przeszły…
To wszystko spadło na Ciebie
tak nagle. Niespodziewanie.
A nie powinno nic się
wydarzyć…
Świat gnał za szybko, a Ty
nie potrafiłaś dotrzymać mu tempa.
Później wyjechałaś do Dortmundu, aby po raz
ostatni pożegnać swą siostrę.
Widok trumny, wzbudził w Tobie
uczucia, których uniesposób opisać.
Straty. Kruchości życia.
Konsekwencji popełnionych błędów.
Podczas tejże uroczystości, ciągle płakałaś.
Chciałaś być silna, chociażby dla Niclasa, ale nie potrafiłaś…
Nie umiałaś… Byłaś bezsilna.
Na dodatek każdy widok Twojej
drugiej siostry, przyprawiał Cię o napływ skrajnych emocji.
Z jednej strony pragnęłaś Ją rozszarpać na
najdrobniejsze kawałeczki.
Nienawidziłaś Jej. Chciałaś przez chwilę
nawet, aby to Ona umarła, nie Mia.
Ale z drugiej nękała Cię
rozpacz.
Czarna rozpacz, która
pochłaniała Cię całą. Nie rozumiałaś dlaczego.
Dlaczego własna siostra aż
tak Cię nienawidzi…
Od tamtego dnia nie
rozmawiałaś z Andreasem. Widziałaś Go jedynie w kościele. Przyjechał na pogrzeb
Mii.
Co się stanie, kiedy Cię spotka?
Nie musiałaś się długo
zastanawiać. Złapał Cię od razu po wyjściu z cmentarza. Czekałaś właśnie na Jonasa,
bez którego nie mogłabyś wrócić do domu.
W ostatnim czasie, miałaś wrażenie, że to
właśnie On stał się za Ciebie odpowiedzialny i tak właśnie się czuje po śmierci
Mii.
A co z Niclasem? Niclas przebywał w Austrii. U
Sylvii i Stefana. Nie mogłaś się z tym pogodzić. Traktowałaś to jak plama na
honorze, ale czy byłabyś teraz w stanie się Nim zajmować? Nie. Naszczęście
miałaś wokół siebie ludzi, który byli gotowi zawsze Ci pomóc.
-Emma! Musisz ze mną
porozmawiać. Musisz, rozumiesz?! Bez Ciebie tracę już wszystkie zmysły!- mówił,
a właściwie wrzeszczał, do Ciebie Andreas, który upatrzył sobie doskonałą
okazję do porozmawiania z Tobą.
-Nie mamy o czym rozmawiać!-
odpowiedziałaś przez łzy.
-A ja sądzę inaczej!-
przemawiała przez Niego histeria.
-Masz dwie minuty- uległaś.
A co innego mogłaś zrobić?
Przecież bez Jonasa nie mogłaś się nigdzie ruszyć…
-Kocham Cię- patrzył Ci w
oczy.- Przepraszam, nie wiem co się wtedy ze mną stało… Przepraszam…- szczerość
biła od chłopaka na kilometr.
Widziałaś to i Ty.
Obudziła się w Tobie rządza
zemsty. Nawet wiedziałaś w jaki sposób chcesz się zemścić.
Na Andreasie i na Larze.
Na nich obydwóch.
Uda Ci się? Czy naprawdę jesteś aż tak
bezwzględna i pozbawiona uczuć?
Teraz tak. Dopiero teraz doszło do Ciebie, że nigdy
nie kochałaś Andreasa. To co czułaś do Niemca było jedynie lekkim zauroczeniem,
które później przerodziło się w swojego rodzaju przyzwyczajenie.
Szkoda, że zauroczenie i
przyzwyczajenie doprowadziło Cię aż do ołtarza…
-Dobrze. Zacznijmy od
początku- odezwałaś się ze stoickim spokojem, patrząc na Larę, która dokładnie
Wam się przyglądała, nie kryjąc się przy tym.
Kiedy Twoje usta, złączyły
się z ustami Andreasa, patrzyłaś na Nią triumfalnym wzrokiem.
Co było dalej? Wróciliście
razem do Oberhofu.
Niclas nadal jednak przebywał
w Austrii. Nie chciałaś fundować mu kolejnej huśtawki, zwłaszcza, że wiedziałaś
jak to wszystko się skończy.
Plan w Twojej głowie był szczegółowo
opracowany. Nie było opcji, aby coś poszło nie tak. Wszystko przewidziałaś.
Dosłownie wszystko. Nawet wizytę siostry.
-Emm, muszę Ci to
powiedzieć…- zaczęła, siląc się na udawany smutek, co oczywiście dokładnie
wychwyciło Twe czujne oko.- Andreas Cię zdradził. Ze mną. Nie wiem jak to się
stało. Straciłam głowę. Uwiódł mnie… On nie zasługuje na Ciebie- nadszedł ten
czas.
Nadszedł czas by wygarnąć
wszystko Larze. By nie dać Jej poczucia zwycięstwa. Tym, który tutaj wygrał,
byłaś Ty. Zaczęłaś śmiać się Jej prosto w twarz.
-Myślisz, że nie wiem
dlaczego to zrobiłaś? Nigdy nie mogłaś się pogodzić z tym, że mam coś, czego
nie masz Ty. A ja wiem o zdradzie Andreasa. Sam mi o tym powiedział-
zauważyłaś, że Lara zaczyna nerwowo błądzić wzrokiem po kątach pomieszczenia.-
Lepiej już idź stąd, zanim jeszcze bardziej się upokorzysz- dodałaś z cwanym
uśmieszkiem na ustach. W tej samej chwili do domu ktoś wszedł. Na twarz Lary
wkradło się przerażenie. Była pewna, że wrócił już Andreas. Ty z resztą też
byłaś tego pewna.
Czyli jednak Twój plan nie był taki doskonały
jak przypuszczałaś wcześniej?
-Boris…- odetchnęłaś z ulgą,
widząc przyjaciela u drzwi.
-To ja może przyjdę później-
rzekł zakłopotany, spoglądając na Larę.
-Nie, proszę nie idź-
powiedziałaś.- Lara już wychodzi- Blondynka jeszcze raz posłała Ci spojrzenie,
po czym opuściła Twój dom.
-Coś się stało?- Boris
przemówił, siadając jednocześnie na kanapie obok.
-Szkoda gadać…- odrzekłaś
zrezygnowana.- Ale już niedługo koniec… Koniec tego wszystkiego tutaj. Wracam
do siebie- uśmiechnęłaś się blado.
-Jak to? A Andreas?
-To koniec naszego
małżeństwa… O ile kiedykolwiek ono było takie jak powinno być- zobaczyłaś, że
na twarz Borisa wkrada się dziwny wyraz. Coś jakby smutek?- Boris, coś nie
tak?- zapytałaś.
-Kiedy wyjedziesz, nie
będziemy się już spotykać- wyjaśnił powód swego smutku.
-Mamy XXI wiek. Będziemy się
jakoś kontaktować- położyłaś mu swą dłoń na barku.- Mam pytanie. Właściwie
dlaczego wtedy do mnie przyszedłeś? Przecież to Ty zacząłeś naszą znajomość.
-Bardzo mi kogoś
przypominałaś…- odpowiedział ochryple.- Kogoś ważnego dla mnie… Bardzo ważnego.
-Odeszła?- po raz kolejny
zadałaś pytanie, patrząc prosto w niebieskie oczy chłopaka.
-Nie- kiwnął przecząco
głową.- Została porwana… Już nigdy Jej nie odnaleziono… Kiedy zobaczyłem Cię w
galerii, byłem święcie przekonany, że to Ona. Że Ona jednak żyje. Została mi
dana bezcenna nadzieja…
-Ale kiedy poznałeś mnie,
nadzieja prysła jak bańska mydlana?
-Nie, nie… W pewnym sensie
dałaś mi coś, czego dotychczas nie miałem. Poczucie, że Ona może gdzieś tam
jest. Jest i kiedyś się spotkamy.
-Kochasz Ją?
-Tak. Nigdy nie przestanę Jej
kochać. Uczucie, którym Ją obdarowywałem nigdy nie zgaśnie… Ono zdarza się raz
w życiu. Jest piękne, ale i potrafi nieźle zranić. Jednak póki mamy miłość i
nadzieję w sercu, kiedy nie ma przy Nas tej odpowiedniej osoby, znajdziemy Ją.
To właśnie ta miłość wraz z nadzieją doprowadzi nas do Niej. te słowa zabolały.
Dlaczego?
Zdałaś sobie sprawę, że
możesz już nigdy się nie uwolnić od uczucia, którym kogoś darzyłaś. Darzysz.
Prawdopodobnie będziesz darzyć.
Czego tak bardzo, bardzo
żałujesz.- Idziesz ze mną?- zapytał Boris, sprowadzając Waszą rozmowę na
całkowicie inne tory.
Kiwnęłaś potwierdzająco
głową, nawet nie pytając, gdzie chłopak chce Cię zabrać. Ale z czasem
przekonałaś się gdzie.
Do salonu, w którym robiono
tatuaże.
-Naprawdę chcesz sobie zrobić
tatuaż?- zapytałaś, będąc lekko w szoku.
Znałaś trochę czasu Borisa i
nie był On typem człowieka, który przepada za tatuażami, których już nigdy nie
da się zmyć.
-Tak- wyszczerzył do Ciebie
swe bieluteńkie zęby.- Też chcesz?- zapytał z błyskiem w oku.
-A co niby miałabym sobie wytatuować?-
parsknęłaś.
Nigdy wcześniej nawet nie
myślałaś, by zrobić sobie tatuaż.
A może za wcześnie dorosłaś?
Nie miałaś czasu na planowanie przyszłości oraz szaleństwa, które każdy musi
przejść w swoim życiu?
-To musi być coś, o czym
nigdy nie zapomnisz- powiedział spokojnie Boris.- Tatuaże są jak blizny na
duszy. Ich nigdy nie zmażesz. Same nie znikną.
-W takim razie po co
przypominać sobie o bliznach na duszy każdego dnia, kiedy spojrzy się na daną
część swego ciała?
-Bo niektóre blizny wydają
Nam się być straszliwe, raniące, ale tak naprawdę poprzez nie doceniamy te
chwile, które były. Co prawda minęły, ale byliśmy szczęśliwi. Takich chwil
nigdy się nie żałuje. Zatem te blizny, które posiadamy na duszy, mogą przypominać
Nam to co było dobre- tymi słowami, zdecydowałaś się na zrobienie tego tatuażu.
Kilka słów, a potrafiły
zmienić Twój sposób patrzenia na świat…
Może popełniałaś błąd, chcąc
zapomnieć o Nim?
Wytatuowałaś sobie literę „M”
na swym barku.
Dlaczego akurat to,
wiedziałaś tylko Ty.
Ale nie żałowałaś swej decyzji, a to
najważniejsze. Zawsze będziesz Go kochać.
Albo może to uczucie, którym
Go obdarzasz? Nie wiedziałaś.
Ale po co Ci to wiedzieć?
Liczy się co czujesz teraz, tutaj. Nie co będziesz czuć kiedyś, tam gdzieś…
W dobrym nastroju wróciłaś do
domu. Dlaczego aż w tak dobrym?
Przypomniało Ci się wszystko
co najlepsze. Wszystko. Dosłownie wszystko.
Z resztą i tak nie było tych
chwil za dużo… Ale tylko z Twojej własnej głupoty.
Przez to, ze bałaś się uczuć. Nie potrafiłaś
ich rozróżniać.
Które to są te złe, a które
te dobre.
Tęskniłaś za Nim. Dopiero
teraz poczułaś to na własnej skórze. Po tylu latach…
Teraz, kiedy wszystko już
stracone. Wszystko… Nie ma nawet cienia szansy…
Smutny gwar życia jedynie
przez Tobą. Bez Niego…
W domu czekał już na Ciebie
Andreas. Andreas wraz z przygotowaną romantyczną kolacją, w świetle świec.
Jego starania nie zmiękczyły
Cię. Nic nie zmieniły. Wręcz zaostrzyły to, co czułaś teraz. Chciał kupić Cię
na romantyczną kolację?
Tylko na tyle było Go stać?
Ale On chciał dobrze… Nawet tego nie
potrafiłaś wziąć pod uwagę?
Wiedziałaś o tym, lecz nie
zrobiło to na Tobie nawet najmniejszego wrażenia. Niemiec ciepło się do Ciebie uśmiechał. Twoje
usta nawet nie drgnęły. Nadal przyjmowały kształt wąskiej kreski.
Pokerowa twarz…
-Dobra, koniec tych wygłupów-
przemówiłaś pierwsza, podjeżdżając do z krzeseł stojących w jadalni.- To
koniec- oznajmiłaś.
Oschła. Oziębła. Pewna.
Nieczuła.
-Co?- tyle zdołał wykrztusić
zaskoczony Andreas.- Jak to koniec? Dlaczego?
-Koniec był już wtedy, kiedy
świetnie zabawiałeś się z Larą- mówiłaś bezwzględnie.- Wróciłam tutaj z Tobą
tylko po to, aby nie dać uczucia zwycięstwa Larze. I wiesz co? Udało mi się-
uśmiechnęłaś się.- Naprawdę myślałeś, że wybaczę Ci zdradę?- zachichotałaś.-
Zabawny jesteś, jeśli dałeś się na to wszystko nabrać- ciągnęłaś dalej,
zauważając, że dłonie Niemca zaciskają się w pięść.
Na domiar złego, dźwięk
dzwonka do drzwi wypełnił Wasz dom.
Andreas podążył otworzyć
drzwi, a kiedy zobaczyłaś kto stoi za nimi, wiedziałaś, że będą z tego tylko
same kłopoty...
Wszystko jest kwestią czasu i
wyczucia…
~*~
Kto był za
drzwiami, dowiecie się już we środę. ;))
Co sądzicie?
Czekam dzielnie
na Wasze najcenniejsze opinie.
Buziaki. ;*
Dzien doberek
OdpowiedzUsuńMoże jestem bez uczuć i tak dalej ale ja na miejscu Emmy zrobiłabym to samo, skoro zdradził musi oczekiwać zemsty, proste.
Czekaj, czekaj czekaj teraz to ja musze opierdzielić Emme dlaczego ona zostawiła Nicolasa zSylvią i Stefanem dlaczego jako matka powinna go wycjowywać nawet w najgorszym okresie swojego zycia.
Pozdrawiam i całuje
Werooooo.....
I znów musiałam wszystko nadrabiać.. Eh.. Bycie leniem jest ciężkie.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z moją przedmówczynią, że gdybym była wtedy w ciele Emmy, postąpiłabym identycznie. Nie było trzeba zdradzać, takie jest życie.
I teraz Nicolas z Sylvią oraz Stefanem... Dzieje się tu, dzieje :)
Czekam nn i pozdrawiam ;*
historia-milosna-od-poczatku.blogspot.com <------- Nowy rozdział ^^
Moim zdaniem dobrze zrobiła. Jeśli mój chłopak zdradziłby mnie z moją własną siostrą, której nie mam < ale ci > Nie wybaczyłabym mu nigdy, jej również.
OdpowiedzUsuńZdrada z bliską ci osobą chyba najbardziej boli.
Rozdział jest cudowny jak zawsze.
Może w końcu Stefan wróci ;D
Stęskniłam się już za nim :D
Czekam na kolejny
buziaki ;*
Ha dobrze zrobiła jestem z niej dumna. Ha załatwiła i ją i jego ! Jest to jedyna jak do tychczas jej decyzja która mnie ucieszyła. No ale śmierć Mii strasznie mnie zasmuciła ale cóż takie życie. Ja wciąż czekam na Stefana. Bez niego tu tak smutno. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDla mnie po drugiej stronie stoi Stefan i ciężka będzie Twoja dola jeżeli okaże się inaczej!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam na jednym tchu !:D Przyjemnie , z przeróżnymi emocjami. Tak nostalgicznie wręcz czasami...
Pięknie to wszystko ujmujesz w słowa Ty moja mała pisarko:;D Mała wzrostem , ogromna z talentem.
Mogłabym czytać godzinami , wiesz o tym prawda?
Czekam do środy.
Ann.
Przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego, ale nie wiedziałam co mam ci napisać. Te wszystkie emocje bohaterów, które doskonale przelewasz na papier są naprawdę nie do opisania ;) Tego nie czyta się od tak. To się czuje :)) I za to jestem ci wdzięczna :* Pozdrawiam i weny :D
OdpowiedzUsuńWOW! My już na prawdę nie mamy słów, aby opisać jak piękne jest to powiadanie... Po prostu pisz dalej i nigdy nie przestawaj ;)
OdpowiedzUsuńMamy nadzieję, że za drzwiami stoi Stefan, zabierze ją z Niemiec i wyrwie z tego koszmaru.
Życzymy weny i pozdrawiamy, Milka i Molly ;*
Jak tam nie będzie Stefana to strzelę focha, a co! :P
OdpowiedzUsuńMoja droga te ostatnie rozdziały to majstersztyk :D
Mimo, że tak wiele smutku i dobijających wydarzeń dla bohaterki to podoba mi się dynamika z jaką to wszystko się dzieje ;)
Ja wiedziałam, ze prędzej czy później Andreas popełni jakiś błąd. I cieszę się, że Emma ma jeszcze siłę pokazać, że nie jest bezbronną kaleką tylko wiedzącą czego chce kobietą. Zasługuje na prawdziwe szczęście i wiem, że to szczęście może Jej dać tylko i wyłącznie Stefan :)
Buziole :*
Jezu, ja naprawdę nie mam pojęcia, co mam napisać... To jest tak świetne, że nie potrzebne są tu zbędne komentarze. Napiszę tutaj tylko tyle, że bardzo chciałabym, żeby była ze Stefanem...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Nie mam zielonego pojęcia co napisać, to wszystko jest takie świetne, a zarazem pokazujące prawdziwe życie. Jesteś mistrzynią ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńKocham Twojego bloga.Wszystko tak pięknie opisujesz,te emocje.
Przyznam szczerze,że na miejscu Emmy tak samo bym postąpiła,gdyby ktoś zdradził mnie z moją siostrą (której nie mam).Należała mu się zemsta.
Mam nadzieję,że wreszcie będzie szczęśliwa.Może to szczęście da jej Stefan?
Ciekawe,kto będzie stał w tych drzwiach.Ale wyczuwam kłopoty.
No nic,pozostaje czekać na kolejny rozdział.
Pozdrawiam,buziaki ;*
Boże, rozdział jest cudowny <3
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze postąpiła Emma. Jak on mógł ją zdradzić z jej siostrą ?! Jaki gościu w ogóle. Dała im nauczkę obojgu, co im się należało! Jestem z niej dumna. Bo sama bym nie wiedziała co mam zrobić. Może teraz Emma wróci do Austrii do Niclasa i Stefana, było by ciekawie. I kto jest za tymi drzwiami ? :D
Cudo, cudo, cudo <3
Kocham :**