piątek, 20 czerwca 2014

13.-„ Zabiłam Go…”



 „Zdra­da…
Nieważne czy mała, czy duża…
Boli tak samo.”



~*~

Ledwo zdołałaś powstrzymać się od łez.
Jak to się działo, że On zawsze doskonale potrafił zbić Cię z tropu?
 Wzbudzić tak wiele wątpliwości… Sprawić, że zaczęłaś zastanawiać się nad propozycją, którą jeszcze niedawno Ci złożył…
Ukryłaś twarz w dłoniach. A może jednak zrezygnować z tego wszystkiego?
Może tak będzie najlepiej?
Dla każdego. Ciebie. Andreasa. Niclasa.
Życie… Jego elementem są też ciągłe wątpliwości.
Szkoda, że przybierają często tą samą definicję co słowa ‘za późno’.
A kiedy już raz wpadną do głowy, zawsze będą towarzyszyć człowiekowi. Nie wyzbędzie się nich w żaden sposób…
Co jest najzabawniejsze?
Natura człowieka jest taka, że gdy dopadają Go wątpliwości, mimo to idzie dalej tą samą drogą…
Tak zrobiłaś też Ty, Emm.
-Emm…- usłyszałaś niespodziewanie. Podniosłaś wzrok. Przed Tobą stał Andreas.
 Uderzyło  w Ciebie uczucie, które mówiło o tym, że jak mogłaś w ogóle myśleć o tym, aby zniszczyć coś, co mogło trwać i dać Wam wszystkim szczęście.
Szczęście… Na pewno?
Kolejna maska i udawane na siłę uczucia?
 Brakło Ci słów. Wraz z widokiem Andreasa, powróciła pewność siebie. Czy zgubna? Tak. To ona Cię zgubiła. Sprawiła, że na wszystko było już zdecydowanie za późno...
‘Wygrałam!’- wrzasnęłaś w duszy do swej podświadomości. Tej samej, która ciągle podjudzała Twoje wątpliwości.
Jeśli okiełznałaś podświadomość, teraz nic nie stanie Ci na drodze.
 Wpatrywałaś się w Niemca, nie mogąc wydusić z siebie ani jednego słowa. Wykrzywiłaś swe usta w coś, co przypominać miało uśmiech.
Nie za bardzo Ci się udało.- Kocham Cię, wiesz?- przykucnął obok Ciebie, by spojrzeć w Twoje oczy. Tym razem uśmiechnęłaś się prawdziwie.
Zawsze miło jest słyszeć takie słowa od osoby, która na nasz widok rozpromienia się w oczach…
Szkoda, że Ty nie potrafiłaś odpowiedzieć tymi słowami...
Ujął delikatnie Twą dłoń. Jego ciepło poraziło Cię jak prąd. Musnęłaś delikatnie policzek chłopaka, po czym dałaś mu znak wzrokiem, że pora na to, aby wyszedł i dał Ci się spokojnie jeszcze przygotować.
Może zwykła wymówka, aby zażyć jeszcze spokojnie powietrza jako wolny człowiek?
-Ja Andreas, biorę sobie Ciebie Emmo za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską  oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci- kilka słów, a przewraca człowiekowi życie do gry nogami. Zmienia Go całego. Od góry do dołu. Od czubków palców do czubka głowy.
Ciebie również to nie ominęło.
Słowa przysięgi ledwo z siebie wykrztusiłaś. Każde słowo paliło. To właśnie one zmieniają życie każdego człowieka. Twoje również.
Ale w jaki sposób je zmienią? Tego nie wie nikt…
Czy przysięga małżeńska jest zawsze dowodem miłości?
Raczej nie…
Prawdziwa miłość nie potrzebuje przysięgi, by być trwałą i piękną.
Przysięga i tak nikogo do miłości nie skłoni.
W Twoim przypadku nie było inaczej. Tylko, co będzie w przyszłości?
Nikt nie jest przecież wyrocznią, lecz po podróży poślubnej, w którą porwał Cię Andreas, można wywnioskować, że będziesz szczęśliwa.
A przynajmniej On zrobi wszystko by tak było.
Podróż promem z Niemiec do Szwecji była cudownym przeżyciem.
Dwa tygodnie spędzone z Andreasem, sam na sam, były cudowne. Każda godzina. Minuta. Sekunda.
Wszystko, ale skoro tak było, dlaczego  czułaś się taka pusta?
Jakby ktoś wyrwał z Ciebie kawałek życia?
 Zupełnie tak, jakbyś straciła coś na czym tak strasznie Ci zależało, a nie wiedziała nawet o tego istnieniu.
 Pewien obraz w Twojej głowie nie potrafił zgasnąć.
 A może nie chciałaś, aby tak się stało?
W Twoje oczy zaglądał coraz częściej strach, chociaż nie znałaś powodu dlaczego. W Twojej głowie odbijał się ciągle doskonale znany Ci głos. On był z Tobą cały czas. Przestrzegał przed złem, pochwalał za uczynione dobro.
 Czyżby On był w Twoim sercu już na zawsze? Czyli nie zmazał Go nawet fakt, że wyszłaś już za mąż za innego?
 Nie ma słów, by to wyrazić… Uczucia nigdy nie były Twoją mocną stroną.
Nie łatwo było żyć z tą myślą. Myślą, że zgubiłaś siebie samą i gubisz ludzi, którzy żyją wokół Ciebie. Zbyt wielu chwil żałowałaś…


Wydawać by się mogło, że był to dzień jak każdy inny.
 Ciągle miałaś ten sam mętlik w głowie. Czułaś się tak samo okropnie i podle.
 Nie potrafiłaś wyrzucić kogoś z siebie. Sprawić, by o Nim nie myśleć. Byłaś słaba. Za słaba.
Ale ten dzień był jednak inny. Inny za sprawą Mii. Mii, która zniszczyła swoje i po części Twoje życie.
 Zobaczyłaś Ją pod swoimi drzwiami całą zapłakaną, roztrzęsioną.
W Jej oczach widziałaś obłęd, strach, rozpacz. Jeszcze nigdy nie miałaś okazji widzieć Jej w takim stanie. Kobieta, która stała przed Tobą, w niczym nie przypominała Twojej siostry…
-Mia, co się stało?!- pisnęłaś cienko, przytulając do siebie siostrę.
Dziwnym trafem nie czułaś Jej ciepła… Czułaś Jedynie bijący chłód i drżenie ciała. Twój uścisk przybrał na sile. Z wyczuciem gładziłaś plecy dziewczyny, która nieprzerwanie płakała. Powoli zaczęła krztusić się swoimi własnymi łzami.
Nie potrafiła nabrać w swe płuca powietrza, gdyż doskonale uniemożliwiał Jej to płacz, który ciągle Jej towarzyszył.
-Jestem skończona… Skończona…- dukała ledwo a Ty na pierwszą chwilę nie potrafiłaś zrozumieć Jej bełkotu.
Moment później jednak zrozumiałaś, co mówi do Ciebie Mia.
Wypuściłaś Ją ze swych objęć. Byłaś przerażona.
Co mogło się stać?
Co przyczyniło się do takiego stanu Twej siostry?
Zawsze była przecież roześmianym promyczkiem na Twoim niebie, który ciągle Ci pomagał.
Bez Niej, nie byłoby Ciebie. Nie byłoby Niclasa. Nie byłoby niczego co masz dotychczas.
-Zabiłam Go… Zabiłam Felixa…. Zabiłam…- jąkała do siebie, a Ty w tym samym czasie zamarłaś.
Zakręciło Ci się w głowie. Po chwili wszystko zaczęło wokół Ciebie wirować.
 Nie potrafiłaś ustać na własnych nogach. Zemdlałaś.
 Kiedy obudziłaś się, chciałaś chociaż mieć nadzieję, że to wszystko Ci się po prostu śni.
 Że Mia przyjechała do Ciebie tak po prostu, w odwiedzimy.
Że to po prostu wszystko nieprawda. Nieprawda. Fikcja. Sen.
Zaraz po przebudzeniu zobaczyłaś twarz Mii, której z oczu ciągle biły te same uczucia co wcześniej.
-Powiedz, że to wszystko mi się tylko śniło.- powiedziałaś, siadając przy boku dziewczyny. Spojrzała na Ciebie martwymi oczami, w których blask już dawno zniknął.
-Nie…- wyszeptała.
-Dlaczego to zrobiłaś?- chciałaś zapytać o to delikatniej, ale nie potrafiłaś.
Skrajne emocje wzięły górę.
-Czy to ważne?- ukryła twarz w dłoniach. Jej ciało nie przestawało drżeć.
-Tak! Mia zabiłaś człowieka!- wybuchłaś. Nie wytrzymałaś, po prostu nie wytrzymałaś.
-Wiem!- zerwała się.- Ale Emma… Naprawdę nie potrafię o tym mówić…- wykrztusiła.
-I co teraz?- spojrzałaś na Nią.
Mia wzruszyła ramionami. Obydwie nie miałyście pojęcia jak będzie wyglądać Wasza najbliższa przyszłość.
Ale wszystko potoczyło się tak, jakby każdy się tego spodziewał.
Cała rodzina zebrała się w Niemczech, by wraz z Mią czekać na rozprawę w sądzie, która miała przesadzić o Jej losie.
Ale czy tylko o Jej losie?


Byłeś z Emmą cały czas. Nie chciałeś zostawiać Jej samej w tak trudnych chwilach. Nawet nie mogłoby przejść Ci  to przez myśl.
W końcu to Jej ślubowałeś miłość, wierność, uczciwość, że Jej nie opuścisz aż do śmierci. Nigdy…
Przy okazji poznałeś również pozostałe rodzeństwo Emmy.
W Jej siostrze dostrzegłeś coś… Coś wyjątkowego.
Uczucie, które popychało Cię w Jej stronę.  Od tak, po prostu… Bez przyczyny..
Kiedy na Ciebie patrzyła, miałeś wrażenie, że kusi Cię wzrokiem.
Że nie znacie się w ogóle, ale tak naprawdę macie za sobą dobre parę lat znajomości.
Jej spojrzenie… Całkowicie inne niż to Emmy. Oczy Lary wyrażały pożądanie, pewność siebie, zdeterminowanie. Coś czego nie było u Twojej żony…
-Emm, nie przejmuj się. Wszystko będzie dobrze- przytuliłeś Emmę mocno do siebie, chcąc dać Jej trochę swojego entuzjazmu.
Bo w końcu nadszedł ten dzień.
 Dzień, w którym Mia miała stanąć przed sądem za swój czyn. Za zabicie własnego męża.
Za coś, co dla Ciebie wydawało się co najmniej niemożliwe.
Chciałeś iść razem z Nią do sądu, by po prostu być przy swojej żonie.
 Wspierać Ją. By czuła, że ma Ciebie.
Jednak ktoś musiał zająć się Larą. Larą, która zachorowała i nie mogła zostać sama w domu, jak i również nie mogła iść do sądu.
-Trzymaj kciuki…- powiedziała cienkim głosikiem, będąc nadal w Twoim uścisku.- Proszę Cię, miej nieprzerwanie nadzieję, że kara nie będzie aż taka sroga… Módl się o to…- mówiła nieskładnie.
Czułeś Jej dreszcze, które przechodziły przez ciało blondynki.
-Dobrze. Emm, wszystko będzie dobrze, zobaczysz- uśmiechnąłeś się na przymus, po czym Jonas wyprowadził z mieszkania Emmę.- Potrzebujesz czegoś?- zwróciłeś się do Lary, która w tym czasie przebywała w swoim pokoju.
-Jedynie towarzystwa- odpowiedziała, a w Tobie coś zawrzało. Złamało się. Zapomniało o dobrym obliczu Andreasa Wanka.
Jej głos… Tak zmysłowy…
 Mimowolnie usiadłeś obok Niej, nie spuszczając dziewczyny z oka.
 W jednej chwili blondynka wstała i usiadła na Twoich kolanach okrakiem. Nie potrafiłeś się ruszyć.
Sparaliżowany. Niepewny. Lekko wystraszony. Pragnący…
Nie potrafiłeś nic powiedzieć. Nie potrafiłeś przerwać stanu, który opanował Twoje ciało.
Zaczęła delikatnie rozpinać guziki Twojej koszuli, jednocześnie utrzymując z Tobą stały kontakt wzrokowy.
Każdy Jej ruch, przyprawiał Cię o przyjemny dreszcz i obłęd.
 Była mistrzynią w tym co robiła. W omamieniu Twojego ciała.
W zrobieniu z Ciebie, Jej sługi.
Zanim się spostrzegłeś, nie miałeś już na sobie koszuli a i nawet bluzka Lary spoczywała gdzieś w kącie pokoju.
 Zacząłeś Ją całować. Namiętnie. Z pożądaniem. Drapieżnie.
Tak, jak nigdy nikogo nie całowałeś…
Nawet Emm…
Dziesięć lat więzienia dla Twojej siostry. Taki był Jej wyrok.
Nie jest wiadomo dla kogo gorszy.
Czy dla Niej, czy dla Ciebie.
Mia całą rozprawę nie wypuściła spod swojej powieki ani jednej łzy.
Tak jakby była całkowicie pogodzona z losem.
 Była zupełnym przeciwieństwem Ciebie. Opanowana. Spokojna. Jak skała.
-Nie zostawię Cię… Obiecuję… Nie zostawię…- mówiłaś, kiedy żegnałaś się z siostrą. Zatapiałaś się we własnych łzach.
Jonas patrzył na Ciebie z troską oraz współczuciem.
Chciał  Cię jakoś pocieszyć, ale nie potrafił.
Jemu samemu również było ciężko. To co się stało, ponownie Was zbliżyło. Odzyskałaś brata… Tylko dlaczego przez takie nieszczęście?
Chciałaś, aby Andreas był teraz przy Tobie. Przytulił. Powiedział coś. Oddał Ci trochę własnego ciepła. Ale Jego nie było…
Został w domu z Larą. Nie winiłaś Go jednak za to.
Chciał przecież dobrze. Chciał, abyś nie martwiła się chorą siostrą podczas rozprawy w sądzie, mimo że Larze dokuczało jedynie lekka grypa.
 Chęci miał dobre, więc w Twoich oczach był usprawiedliwiony.
Ufałaś mu. Ufałaś Jemu bardziej niż samej sobie.
Bardziej niż On mógł ufać Tobie.
Wiedziałaś, a właściwie byłaś przekonana, że On nigdy, nigdy w życiu, nie zrobiłby czegoś, co mogłoby Cię zranić.
Przepełniona tym uczuciem, wróciłaś do domu, gdzie zastałaś dziwne zachowanie zarówno Andreasa, jak i Lary.
Byli jacyś inni niż zazwyczaj. Sztuczni.
Zmarszczyłaś nos, wzruszyłaś ramionami, przypominając sobie o swoim bezgranicznym zaufaniu do Andreasa, po czym odrzuciłaś od siebie wszystkie podejrzenia.
Zupełnie niedorzeczne dla Ciebie podejrzenia. Ale one powoli zaczęły wracać… Wracać wraz z powrotem do Niemiec.
 Andreas był inny. Zupełnie inny. Nie potrafiłaś poznać własnego męża.
Jego sztuczne zachowanie zostało. Nawet, kiedy Cię dotykał, robił to w inny sposób, niż wcześniej Cię do tego przyzwyczaił.
 A i Jego ciągłe podenerwowanie wzbudzało w Tobie niepokój.
Nigdy wcześniej taki nie był. Nigdy.
Na dodatek zaczął robić się coraz większym zazdrośnikiem.
Był chorobliwie zazdrosny o Twoje kontakty z Borisem, który był po prostu Twoim dobrym przyjacielem.
 To On również miał zasługę w tym, że zaczęłaś cieszyć się życiem.
Czym można było usprawiedliwić zazdrość Andreasa?
 Tym, że Cię zdradził. Zrobił coś, o czym wcześniej nawet nie pomyślał.
Sądził, że jeśli On okazał się być tak słaby, Emma też może.
Ale Ty jeszcze wtedy tego nie wiedziałaś…
-Masz przestać spotykać się z tym Borisem- zażądał stanowczo Andreas, podczas Waszej –ostatnio- systematycznych kłótni.
-Bo co?!- zirytowałaś się.
-Bo tak chcę!- zagrzmiał.- Nie chcę żebyś spotykała się z kimś takim, rozumiesz?!
-Przestań!- krzyknęłaś, wiedząc, że Andreas sugeruje to, że niedługo możesz wpaść w sidła romansu z Borisem, o ile już tego nie zrobiłaś…- Jestem na wózku! Rozumiesz co to znaczy?! Jestem na wózku!- powtarzałaś żałośnie, nadal nie mogąc przyzwyczaić się do tego, co już dawno okazało się faktem. 
Brunet spojrzał na Ciebie, później na wózek, na którym siedziałaś.
Westchnął ciężko. Wziął z komody białą kopertę, którą później rzucił Ci na kolana.
-Przyszło dzisiaj rano- burknął, po czym wyszedł z domu trzaskając za sobą drzwiami. Trzymałaś w swych rękach kopertę.
To był list. List z Niemiec.
Czy to On chciał dać znowu o sobie znak?

~*~

Witam, witam!
Kolejny rozdział przeszedł już do historii.
Mam nadzieję, że nie wyszedł tak najgorzej jak to widzę w moich oczach. :D
Co było w liście, który otrzymała Emma, dowiecie się już w niedzielę.
Komentujcie!
Ściskam. ;*

7 komentarzy:

  1. O Boże ona go zabiła ! Ale dlaczego ? Ale to nie to mnie w tym rozdziale zdziwiło, a zdrada Andreasa , coś czułam że on coś przeskrobie. Czekaj niech tylko Emm się o tym dowie ! I.ja się pytam gdzie jest Stefan ! Ja go tu chcę nawet jeśli miałby się pojawić tylko dla mnie ! Chcę Stefana brakuje mi go :( Cudowny rozdział , buziaki kochana ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak Andreas mógł! a zwłaszcza Lara własnej siostrze.
    Błagam, niech Stefan wróci, tak tęskno za nim ;c
    Rozdział przepiękny jak zawsze kochana ;*
    Buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tez sie zastanawiam jak wlasna siostra moze zabrac faceta swojej siostrze, tzn uwieść go, suka. Chciala pokazać kto tu jest lepszy, Andreas nie powinien sie tak zachowywać to on zawinił nie ona.
    A co jest z Nicolasem?
    Pozdrawiam i caluje
    Weroooo...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale się porobiło.... Jesteśmy w szoku.. Jak on mógł? i to z jej własną siostrą? Zostało nam tylko pójść zbierać szczęki z podłogi. Rozdział genialny, weny życzymy. Kiedy znów pojawi Stefan? Tak jakoś nam się za nim tęskno zrobiło ;)
    Pozdrawiamy, Milka i Molly :*
    http://jestesbiciemmegoserca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć ... pewnie o mnie zapomniałaś, bo dawno do Ciebie nie zaglądałam, a całą winę z rzucam na szkołę, obóz i wycieczki :*) Mam nadzieję, że mi wybaczysz Kochanie <3
    Trafiłam ( w końcu ! ) na Twojego bloga i od bohaterów wiedziałam, że będzie zajebiście ! Ha! I nie myliłam się !
    Trochę mieszadła - jak ja to kocham ! ♥
    Nie wiem jak On mógł, ten dupek zrobić coś takiego ! I to jeszcze z Jej siostrą ?! Wątpię czy Emm wybaczy Andreasowi i oczywiście siostrze .. chodź kto wie ? <33
    Czekam na następny, oczywiście zostaje tutaj na stałe !
    Jakbyś mogła, to informuj mnie o nowych tu rozdziałach :*
    Zapraszam również do mnie na bloga o siatkówce --> http://siatka-bogiem.blogspot.com/
    Mam nadzieję, że zajrzysz i skomentujesz, bo brakowało mi Twoich komentarzy pod moimi rozdziałami :(
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzisiaj krótko skomentuje, ale nadrobiłam poprzedni rozdział i ten i czekam z niecierpliwością na następny, ale zaskoczyłaś mnie, cholernie i to w tobie lubię! ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu, tego że Mia zabiła go, w życiu bym się nie spodziewała... 10 lat więzienia... A Andreas, ten poukładany i wierny Andreas zdradził Emm? Nie, to nie może być prawda.. Jestem ciekawa, jak sobie z tym poradzi, gdy nie będzie przy niej jej siostry.
    Czekam na kolejny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń