„Zdrada…
Nieważne czy mała, czy
duża…
Boli tak samo.”
~*~
Ledwo zdołałaś powstrzymać
się od łez.
Jak to się działo, że On
zawsze doskonale potrafił zbić Cię z tropu?
Wzbudzić tak wiele wątpliwości… Sprawić, że
zaczęłaś zastanawiać się nad propozycją, którą jeszcze niedawno Ci złożył…
Ukryłaś twarz w dłoniach. A
może jednak zrezygnować z tego wszystkiego?
Może tak będzie najlepiej?
Dla każdego. Ciebie.
Andreasa. Niclasa.
Życie… Jego elementem są też
ciągłe wątpliwości.
Szkoda, że przybierają często
tą samą definicję co słowa ‘za późno’.
A kiedy już raz wpadną do
głowy, zawsze będą towarzyszyć człowiekowi. Nie wyzbędzie się nich w żaden
sposób…
Co jest najzabawniejsze?
Natura człowieka jest taka,
że gdy dopadają Go wątpliwości, mimo to idzie dalej tą samą drogą…
Tak zrobiłaś też Ty, Emm.
-Emm…- usłyszałaś
niespodziewanie. Podniosłaś wzrok. Przed Tobą stał Andreas.
Uderzyło
w Ciebie uczucie, które mówiło o tym, że jak mogłaś w ogóle myśleć o
tym, aby zniszczyć coś, co mogło trwać i dać Wam wszystkim szczęście.
Szczęście… Na pewno?
Kolejna maska i udawane na siłę uczucia?
Brakło Ci słów. Wraz z widokiem Andreasa,
powróciła pewność siebie. Czy zgubna? Tak. To ona Cię zgubiła. Sprawiła, że na wszystko było już zdecydowanie za późno...
‘Wygrałam!’- wrzasnęłaś w
duszy do swej podświadomości. Tej samej, która ciągle podjudzała Twoje
wątpliwości.
Jeśli okiełznałaś
podświadomość, teraz nic nie stanie Ci na drodze.
Wpatrywałaś się w Niemca, nie mogąc wydusić z
siebie ani jednego słowa. Wykrzywiłaś swe usta w coś, co przypominać miało
uśmiech.
Nie za bardzo Ci się udało.-
Kocham Cię, wiesz?- przykucnął obok Ciebie, by spojrzeć w Twoje oczy. Tym razem
uśmiechnęłaś się prawdziwie.
Zawsze miło jest słyszeć
takie słowa od osoby, która na nasz widok rozpromienia się w oczach…
Szkoda, że Ty nie potrafiłaś odpowiedzieć tymi słowami...
Ujął delikatnie Twą dłoń.
Jego ciepło poraziło Cię jak prąd. Musnęłaś delikatnie policzek chłopaka, po
czym dałaś mu znak wzrokiem, że pora na to, aby wyszedł i dał Ci się spokojnie
jeszcze przygotować.
Może zwykła wymówka, aby
zażyć jeszcze spokojnie powietrza jako wolny człowiek?
-Ja Andreas, biorę sobie
Ciebie Emmo za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci-
kilka słów, a przewraca człowiekowi życie do gry nogami. Zmienia Go całego. Od
góry do dołu. Od czubków palców do czubka głowy.
Ciebie również to nie ominęło.
Słowa przysięgi ledwo z
siebie wykrztusiłaś. Każde słowo paliło. To właśnie one zmieniają życie każdego
człowieka. Twoje również.
Ale w jaki sposób je zmienią?
Tego nie wie nikt…
Czy przysięga małżeńska jest
zawsze dowodem miłości?
Raczej nie…
Prawdziwa miłość nie
potrzebuje przysięgi, by być trwałą i piękną.
Przysięga i tak nikogo do
miłości nie skłoni.
W Twoim przypadku nie było
inaczej. Tylko, co będzie w przyszłości?
Nikt nie jest przecież
wyrocznią, lecz po podróży poślubnej, w którą porwał Cię Andreas, można
wywnioskować, że będziesz szczęśliwa.
A przynajmniej On zrobi
wszystko by tak było.
Podróż promem z Niemiec do
Szwecji była cudownym przeżyciem.
Dwa tygodnie spędzone z
Andreasem, sam na sam, były cudowne. Każda godzina. Minuta. Sekunda.
Wszystko, ale skoro tak było,
dlaczego czułaś się taka pusta?
Jakby ktoś wyrwał z Ciebie
kawałek życia?
Zupełnie tak, jakbyś straciła coś na czym tak
strasznie Ci zależało, a nie wiedziała nawet o tego istnieniu.
Pewien obraz w Twojej głowie nie potrafił zgasnąć.
A może nie chciałaś, aby tak się stało?
W Twoje oczy zaglądał coraz
częściej strach, chociaż nie znałaś powodu dlaczego. W Twojej głowie odbijał
się ciągle doskonale znany Ci głos. On był z Tobą cały czas. Przestrzegał przed
złem, pochwalał za uczynione dobro.
Czyżby On był w Twoim sercu już na zawsze?
Czyli nie zmazał Go nawet fakt, że wyszłaś już za mąż za innego?
Nie ma słów, by to wyrazić… Uczucia nigdy nie
były Twoją mocną stroną.
Nie łatwo było żyć z tą
myślą. Myślą, że zgubiłaś siebie samą i gubisz ludzi, którzy żyją wokół Ciebie.
Zbyt wielu chwil żałowałaś…
…
Wydawać by się mogło, że był
to dzień jak każdy inny.
Ciągle miałaś ten sam mętlik w głowie. Czułaś
się tak samo okropnie i podle.
Nie potrafiłaś wyrzucić kogoś z siebie.
Sprawić, by o Nim nie myśleć. Byłaś słaba. Za słaba.
Ale ten dzień był jednak
inny. Inny za sprawą Mii. Mii, która zniszczyła swoje i po części Twoje życie.
Zobaczyłaś Ją pod swoimi drzwiami całą
zapłakaną, roztrzęsioną.
W Jej oczach widziałaś obłęd,
strach, rozpacz. Jeszcze nigdy nie miałaś okazji widzieć Jej w takim stanie.
Kobieta, która stała przed Tobą, w niczym nie przypominała Twojej siostry…
-Mia, co się stało?!-
pisnęłaś cienko, przytulając do siebie siostrę.
Dziwnym trafem nie czułaś Jej
ciepła… Czułaś Jedynie bijący chłód i drżenie ciała. Twój uścisk przybrał na
sile. Z wyczuciem gładziłaś plecy dziewczyny, która nieprzerwanie płakała.
Powoli zaczęła krztusić się swoimi własnymi łzami.
Nie potrafiła nabrać w swe
płuca powietrza, gdyż doskonale uniemożliwiał Jej to płacz, który ciągle Jej
towarzyszył.
-Jestem skończona…
Skończona…- dukała ledwo a Ty na pierwszą chwilę nie potrafiłaś zrozumieć Jej
bełkotu.
Moment później jednak
zrozumiałaś, co mówi do Ciebie Mia.
Wypuściłaś Ją ze swych objęć.
Byłaś przerażona.
Co mogło się stać?
Co przyczyniło się do takiego
stanu Twej siostry?
Zawsze była przecież
roześmianym promyczkiem na Twoim niebie, który ciągle Ci pomagał.
Bez Niej, nie byłoby Ciebie.
Nie byłoby Niclasa. Nie byłoby niczego co masz dotychczas.
-Zabiłam Go… Zabiłam Felixa….
Zabiłam…- jąkała do siebie, a Ty w tym samym czasie zamarłaś.
Zakręciło Ci się w głowie. Po
chwili wszystko zaczęło wokół Ciebie wirować.
Nie potrafiłaś ustać na własnych nogach.
Zemdlałaś.
Kiedy obudziłaś się, chciałaś chociaż mieć
nadzieję, że to wszystko Ci się po prostu śni.
Że Mia przyjechała do Ciebie tak po prostu, w
odwiedzimy.
Że to po prostu wszystko
nieprawda. Nieprawda. Fikcja. Sen.
Zaraz po przebudzeniu
zobaczyłaś twarz Mii, której z oczu ciągle biły te same uczucia co wcześniej.
-Powiedz, że to wszystko mi
się tylko śniło.- powiedziałaś, siadając przy boku dziewczyny. Spojrzała na
Ciebie martwymi oczami, w których blask już dawno zniknął.
-Nie…- wyszeptała.
-Dlaczego to zrobiłaś?-
chciałaś zapytać o to delikatniej, ale nie potrafiłaś.
Skrajne emocje wzięły górę.
-Czy to ważne?- ukryła twarz
w dłoniach. Jej ciało nie przestawało drżeć.
-Tak! Mia zabiłaś człowieka!-
wybuchłaś. Nie wytrzymałaś, po prostu nie wytrzymałaś.
-Wiem!- zerwała się.- Ale
Emma… Naprawdę nie potrafię o tym mówić…- wykrztusiła.
-I co teraz?- spojrzałaś na
Nią.
Mia wzruszyła ramionami.
Obydwie nie miałyście pojęcia jak będzie wyglądać Wasza najbliższa przyszłość.
Ale wszystko potoczyło się
tak, jakby każdy się tego spodziewał.
Cała rodzina zebrała się w
Niemczech, by wraz z Mią czekać na rozprawę w sądzie, która miała przesadzić o
Jej losie.
Ale czy tylko o Jej losie?
…
Byłeś z Emmą cały czas. Nie
chciałeś zostawiać Jej samej w tak trudnych chwilach. Nawet nie mogłoby przejść
Ci to przez myśl.
W końcu to Jej ślubowałeś
miłość, wierność, uczciwość, że Jej nie opuścisz aż do śmierci. Nigdy…
Przy okazji poznałeś również
pozostałe rodzeństwo Emmy.
W Jej siostrze dostrzegłeś
coś… Coś wyjątkowego.
Uczucie, które popychało Cię
w Jej stronę. Od tak, po prostu… Bez
przyczyny..
Kiedy na Ciebie patrzyła,
miałeś wrażenie, że kusi Cię wzrokiem.
Że nie znacie się w ogóle,
ale tak naprawdę macie za sobą dobre parę lat znajomości.
Jej spojrzenie… Całkowicie
inne niż to Emmy. Oczy Lary wyrażały pożądanie, pewność siebie,
zdeterminowanie. Coś czego nie było u Twojej żony…
-Emm, nie przejmuj się.
Wszystko będzie dobrze- przytuliłeś Emmę mocno do siebie, chcąc dać Jej trochę
swojego entuzjazmu.
Bo w końcu nadszedł ten
dzień.
Dzień, w którym Mia miała stanąć przed sądem
za swój czyn. Za zabicie własnego męża.
Za coś, co dla Ciebie
wydawało się co najmniej niemożliwe.
Chciałeś iść razem z Nią do
sądu, by po prostu być przy swojej żonie.
Wspierać Ją. By czuła, że ma Ciebie.
Jednak ktoś musiał zająć się
Larą. Larą, która zachorowała i nie mogła zostać sama w domu, jak i również nie
mogła iść do sądu.
-Trzymaj kciuki…- powiedziała
cienkim głosikiem, będąc nadal w Twoim uścisku.- Proszę Cię, miej nieprzerwanie
nadzieję, że kara nie będzie aż taka sroga… Módl się o to…- mówiła nieskładnie.
Czułeś Jej dreszcze, które
przechodziły przez ciało blondynki.
-Dobrze. Emm, wszystko będzie
dobrze, zobaczysz- uśmiechnąłeś się na przymus, po czym Jonas wyprowadził z
mieszkania Emmę.- Potrzebujesz czegoś?- zwróciłeś się do Lary, która w tym
czasie przebywała w swoim pokoju.
-Jedynie towarzystwa-
odpowiedziała, a w Tobie coś zawrzało. Złamało się. Zapomniało o dobrym obliczu
Andreasa Wanka.
Jej głos… Tak zmysłowy…
Mimowolnie usiadłeś obok Niej, nie spuszczając
dziewczyny z oka.
W jednej chwili blondynka wstała i usiadła na
Twoich kolanach okrakiem. Nie potrafiłeś się ruszyć.
Sparaliżowany. Niepewny.
Lekko wystraszony. Pragnący…
Nie potrafiłeś nic powiedzieć.
Nie potrafiłeś przerwać stanu, który opanował Twoje ciało.
Zaczęła delikatnie rozpinać
guziki Twojej koszuli, jednocześnie utrzymując z Tobą stały kontakt wzrokowy.
Każdy Jej ruch, przyprawiał
Cię o przyjemny dreszcz i obłęd.
Była mistrzynią w tym co robiła. W omamieniu
Twojego ciała.
W zrobieniu z Ciebie, Jej
sługi.
Zanim się spostrzegłeś, nie
miałeś już na sobie koszuli a i nawet bluzka Lary spoczywała gdzieś w kącie
pokoju.
Zacząłeś Ją całować. Namiętnie. Z pożądaniem.
Drapieżnie.
Tak, jak nigdy nikogo nie
całowałeś…
Nawet Emm…
…
Dziesięć lat więzienia dla
Twojej siostry. Taki był Jej wyrok.
Nie jest wiadomo dla kogo
gorszy.
Czy dla Niej, czy dla Ciebie.
Mia całą rozprawę nie
wypuściła spod swojej powieki ani jednej łzy.
Tak jakby była całkowicie
pogodzona z losem.
Była zupełnym przeciwieństwem Ciebie. Opanowana.
Spokojna. Jak skała.
-Nie zostawię Cię… Obiecuję…
Nie zostawię…- mówiłaś, kiedy żegnałaś się z siostrą. Zatapiałaś się we
własnych łzach.
Jonas patrzył na Ciebie z
troską oraz współczuciem.
Chciał Cię jakoś pocieszyć, ale nie potrafił.
Jemu samemu również było
ciężko. To co się stało, ponownie Was zbliżyło. Odzyskałaś brata… Tylko
dlaczego przez takie nieszczęście?
Chciałaś, aby Andreas był
teraz przy Tobie. Przytulił. Powiedział coś. Oddał Ci trochę własnego ciepła.
Ale Jego nie było…
Został w domu z Larą. Nie
winiłaś Go jednak za to.
Chciał przecież dobrze.
Chciał, abyś nie martwiła się chorą siostrą podczas rozprawy w sądzie, mimo że
Larze dokuczało jedynie lekka grypa.
Chęci miał dobre, więc w Twoich oczach był
usprawiedliwiony.
Ufałaś mu. Ufałaś Jemu
bardziej niż samej sobie.
Bardziej niż On mógł ufać
Tobie.
Wiedziałaś, a właściwie byłaś
przekonana, że On nigdy, nigdy w życiu, nie zrobiłby czegoś, co mogłoby Cię
zranić.
Przepełniona tym uczuciem,
wróciłaś do domu, gdzie zastałaś dziwne zachowanie zarówno Andreasa, jak i
Lary.
Byli jacyś inni niż
zazwyczaj. Sztuczni.
Zmarszczyłaś nos, wzruszyłaś
ramionami, przypominając sobie o swoim bezgranicznym zaufaniu do Andreasa, po
czym odrzuciłaś od siebie wszystkie podejrzenia.
Zupełnie niedorzeczne dla
Ciebie podejrzenia. Ale one powoli zaczęły wracać… Wracać wraz z powrotem do
Niemiec.
Andreas był inny. Zupełnie inny. Nie
potrafiłaś poznać własnego męża.
Jego sztuczne zachowanie
zostało. Nawet, kiedy Cię dotykał, robił to w inny sposób, niż wcześniej Cię do
tego przyzwyczaił.
A i Jego ciągłe podenerwowanie wzbudzało w
Tobie niepokój.
Nigdy wcześniej taki nie był.
Nigdy.
Na dodatek zaczął robić się
coraz większym zazdrośnikiem.
Był chorobliwie zazdrosny o
Twoje kontakty z Borisem, który był po prostu Twoim dobrym przyjacielem.
To On również miał zasługę w tym, że zaczęłaś
cieszyć się życiem.
Czym można było
usprawiedliwić zazdrość Andreasa?
Tym, że Cię zdradził. Zrobił coś, o czym
wcześniej nawet nie pomyślał.
Sądził, że jeśli On okazał
się być tak słaby, Emma też może.
Ale Ty jeszcze wtedy tego nie
wiedziałaś…
-Masz przestać spotykać się z
tym Borisem- zażądał stanowczo Andreas, podczas Waszej –ostatnio-
systematycznych kłótni.
-Bo co?!- zirytowałaś się.
-Bo tak chcę!- zagrzmiał.-
Nie chcę żebyś spotykała się z kimś takim, rozumiesz?!
-Przestań!- krzyknęłaś,
wiedząc, że Andreas sugeruje to, że niedługo możesz wpaść w sidła romansu z
Borisem, o ile już tego nie zrobiłaś…- Jestem na wózku! Rozumiesz co to
znaczy?! Jestem na wózku!- powtarzałaś żałośnie, nadal nie mogąc przyzwyczaić
się do tego, co już dawno okazało się faktem.
Brunet spojrzał na Ciebie,
później na wózek, na którym siedziałaś.
Westchnął ciężko. Wziął z
komody białą kopertę, którą później rzucił Ci na kolana.
-Przyszło dzisiaj rano-
burknął, po czym wyszedł z domu trzaskając za sobą drzwiami. Trzymałaś w swych
rękach kopertę.
To był list. List z Niemiec.
Czy to On chciał dać znowu o sobie
znak?
~*~
Witam, witam!
Kolejny
rozdział przeszedł już do historii.
Mam nadzieję,
że nie wyszedł tak najgorzej jak to widzę w moich oczach. :D
Co było w
liście, który otrzymała Emma, dowiecie się już w niedzielę.
Komentujcie!
Ściskam. ;*
O Boże ona go zabiła ! Ale dlaczego ? Ale to nie to mnie w tym rozdziale zdziwiło, a zdrada Andreasa , coś czułam że on coś przeskrobie. Czekaj niech tylko Emm się o tym dowie ! I.ja się pytam gdzie jest Stefan ! Ja go tu chcę nawet jeśli miałby się pojawić tylko dla mnie ! Chcę Stefana brakuje mi go :( Cudowny rozdział , buziaki kochana ! <3
OdpowiedzUsuńJak Andreas mógł! a zwłaszcza Lara własnej siostrze.
OdpowiedzUsuńBłagam, niech Stefan wróci, tak tęskno za nim ;c
Rozdział przepiękny jak zawsze kochana ;*
Buziaki ♥
Ja tez sie zastanawiam jak wlasna siostra moze zabrac faceta swojej siostrze, tzn uwieść go, suka. Chciala pokazać kto tu jest lepszy, Andreas nie powinien sie tak zachowywać to on zawinił nie ona.
OdpowiedzUsuńA co jest z Nicolasem?
Pozdrawiam i caluje
Weroooo...
Ale się porobiło.... Jesteśmy w szoku.. Jak on mógł? i to z jej własną siostrą? Zostało nam tylko pójść zbierać szczęki z podłogi. Rozdział genialny, weny życzymy. Kiedy znów pojawi Stefan? Tak jakoś nam się za nim tęskno zrobiło ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy, Milka i Molly :*
http://jestesbiciemmegoserca.blogspot.com/
Cześć ... pewnie o mnie zapomniałaś, bo dawno do Ciebie nie zaglądałam, a całą winę z rzucam na szkołę, obóz i wycieczki :*) Mam nadzieję, że mi wybaczysz Kochanie <3
OdpowiedzUsuńTrafiłam ( w końcu ! ) na Twojego bloga i od bohaterów wiedziałam, że będzie zajebiście ! Ha! I nie myliłam się !
Trochę mieszadła - jak ja to kocham ! ♥
Nie wiem jak On mógł, ten dupek zrobić coś takiego ! I to jeszcze z Jej siostrą ?! Wątpię czy Emm wybaczy Andreasowi i oczywiście siostrze .. chodź kto wie ? <33
Czekam na następny, oczywiście zostaje tutaj na stałe !
Jakbyś mogła, to informuj mnie o nowych tu rozdziałach :*
Zapraszam również do mnie na bloga o siatkówce --> http://siatka-bogiem.blogspot.com/
Mam nadzieję, że zajrzysz i skomentujesz, bo brakowało mi Twoich komentarzy pod moimi rozdziałami :(
Buziaki :***
Dzisiaj krótko skomentuje, ale nadrobiłam poprzedni rozdział i ten i czekam z niecierpliwością na następny, ale zaskoczyłaś mnie, cholernie i to w tobie lubię! ♥
OdpowiedzUsuńJezu, tego że Mia zabiła go, w życiu bym się nie spodziewała... 10 lat więzienia... A Andreas, ten poukładany i wierny Andreas zdradził Emm? Nie, to nie może być prawda.. Jestem ciekawa, jak sobie z tym poradzi, gdy nie będzie przy niej jej siostry.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i pozdrawiam :*