„Ten chłopiec
od dawna był chory
na miłość.”
~*~
Znalazłaś się na miejscu,
ledwo przemierzając szpitalne korytarze.
Czułaś, że kiedy już zobaczysz
Niclasa, zemdlejesz.
To co działo się z Twoim
ciałem, było nie do pojęcia. W ciągu ułamka sekundy stało się ono Tobie całkiem
obce, nieposłuszne.
Nie potrafiłaś dopuścić do siebie myśli, że
ktokolwiek albo cokolwiek mogłoby skrzywdzić Twojego ukochanego, małego synka,
który był dla Ciebie całym światem.
Zobaczyłaś go w końcu.
Siedział w dyżurce pielęgniarek, czekając właśnie na Ciebie.
Uśmiechnął się lekko do
Ciebie. Ty znowu, nie potrafiłaś odwzajemnić tego gestu. Twoje serce biło jak
oszalałe, a w płucach znajdowało się zbyt mało powietrza niż powinno. Podeszłaś
delikatnie do chłopczyka, po czym usiadłaś u jego boku wpatrując się w rękę
Niclasa, która była w gipsie. Przytuliłaś synka i zaczęłaś gładzić jego brązowe
włosy.
Spod Twoich powiek, wydostały
się łzy. Tak bardzo się bałaś… Lęk, który czułaś… Tak niewyobrażalnie ogromny…
Strach walczy albo rzuca się
do ucieczki, a co z lękiem, który także jest wszechobecny w naszym życiu?
Lęk potrafi nawet zabić…
-Co się stało?- zapytałaś w
końcu, wycierając pojedynczą łzę, która spływała po Twoim policzku.
-Huśtaliśmy się na huśtawce i
spadłem- wyjaśnił szybko, prosto i zwięźle.
Jeszcze raz spojrzałaś ze
łzami w oczach na Niclasa, po czym po raz kolejny go przytuliłaś.
-Do wesela się zagoi-
zdołałaś wydukać.- Wracajmy do domu. Już masz chyba dosyć szpitala, co?
Po piętnastu minutach
byliście już w Waszym mieszkanku. Pragnęłaś teraz położyć się i chociaż na
chwilę odpocząć od tego wszystkiego. To był naprawdę bardzo ciężki dzień, który
zdołał wycisnąć z Ciebie wszystkie siły życiowe.
Pytanie: czy na pewno byłaś
zmęczona fizycznie? Może doskwierało Ci zmęczenie psychiczne?
Ciężko jest próbować
żyć bez głębszych uczuć i wyobrażeń.
Choć przez większość czasu wydaje się, że jest dobrze,
przychodzi jednak dzień, który wszystko zmienia i robi nadzieje na coś niemożliwego. I tak też było w Twoim przypadku, Emm.
Choć przez większość czasu wydaje się, że jest dobrze,
przychodzi jednak dzień, który wszystko zmienia i robi nadzieje na coś niemożliwego. I tak też było w Twoim przypadku, Emm.
Jednakże, nie było dane Ci długo
odpocząć…
W salonie nadal czekała na
Ciebie kobieta, którą zostawiłaś i pojechałaś do szpitala po Niclasa. Głupio
się zachowałaś. Wiesz o tym. Ale czy jest cokolwiek innego i równie ważnego ,
kiedy dowiadujesz się, że Twoje dziecko jest w szpitalu?
Wówczas wszystko traci na
swojej wartości. Każda sprawa.
Pojawiają się tylko klapki na
oczach, widzisz i myślisz tylko o swoim dziecku. Skarbie, dla którego
poświęciło się wiele…
W Twoim przypadku-
praktycznie wszystko…
-Jak wysokie jest zadłużenie
moich rodziców?- zapytałaś, podczas rozmowy z kobietą.
-Siedemdziesiąt tysięcy
euro- odpowiedziała krótko. Ukryłaś twarz w dłoniach.
Twoi rodzice siedzieli w
długach po uszy, nie mieli pracy, żadnych oszczędności… Nic.
Nic oprócz miłości, którą siebie nawzajem
darzyli. Czego nie rozumiałaś...
Albo nie chciałaś…
Bo zazdrościłaś, że ludzie
mają to, czego nie będziesz miała nigdy Ty…
I teraz to wszystko spadło na
Ciebie. Musiałaś jakoś im pomóc.
Tylko Ty miałaś jeszcze na
utrzymaniu Niclasa… Ktoś powie: „Masz siostrę milionerkę, dlaczego nie
poprosisz jej o pomoc?”. To proste. Ona jest skłócona z rodzicami.
A poza tym… Wszystko co masz teraz,
zawdzięczasz właśnie Jej. Nawet Niclasa, bo gdyby nie Ona, usunęłabyś tę ciąże.
To właśnie Mia przyczyniła się do tego, że Twój najcenniejszy skarb, w osobie
Niclasa, jest na tym świecie i możesz patrzyć jak dorasta, jak się cieszy,
pracuje na swoje sukcesy… Jaką niewinną miłością obdarza Cię mały brunet.
Ale to również dzięki Twojej
siostrze mogłaś uczyć się w trakcie i po ciąży. To ona utrzymywała Cię przez
ten czas. Gdyby nie było Jej, nie wiadomo co działoby się z Tobą.
Sądzę, że wiesz…
Nie byłoby Niclasa… Ciebie
też nie…
Bo niektórych wyborów i
uczynków nie da się cofnąć ani naprawić…
One siedzą w głowie, na
każdym kroku dobijając człowieka.
Gryząc, w postaci wyrzutów
sumienia…
Łez, które wydostają się spod
powiek…
Pierwszy dzień pobytu w
Austrii i od razu kłopoty. Wszystko zwaliło Ci się na głowę w jednym momencie.
Tych problemów było za dużo…
To życie było za trudne…
Uczucia, które Cię ogarniały
niczego nie ułatwiały. A wręcz przeciwnie… Wszystko komplikowały. Pragnęłaś
teraz znaleźć w kimkolwiek jakieś oparcie, ale nikogo takiego nie było… Nadszedł
w życiu ten moment… Taki moment, w
którym sama nie wiesz co czujesz. Kiedy gubisz się we własnych myślach. Gdy
kogoś Ci brakuje, ale wszystkich od siebie odrzucasz…
Dlaczego nigdy nikogo nie ma,
kiedy ma się prawdziwe kłopoty?
-Cześć- usłyszałaś a przed
Tobą stał uśmiechnięty Stefan, który trzymał na rękach Angele.- Wybacz
niezapowiedzianą wizytę, ale Niclas zostawił w parku swoją piłkę i oczywiście
Angela musiała ją niezwłocznie zwrócić. Wiesz… Inaczej świat by się zawalił…-
wywrócił oczami.
-No pewnie, że by się
zawalił. Niclas nie może żyć bez swojej ukochanej piłki- uśmiechnęłaś się ciepło
do dziewczynki.- Wejdźcie.
-Naprawdę jeszcze raz bardzo
Cię przepraszam, ale Angela jest naprawdę uparta…- powiedział, kiedy byliście
już na osobności. Siedzieliście na tarasie, popijając sok pomarańczowy.
Chciałaś tyle rzeczy powiedzieć, usprawiedliwić się, wyżalić się… Poczuć bliskość
i wsparcie bliźniego. Ale w tym momencie tak jakby odebrało Ci mowę… Nie
potrafiłaś wykrztusić ani pół słówka ze swojego gardła.
Co tak na Ciebie zadziałało?
Wspomnienia? Obecność
Stefana?
-Nic się nie stało…- tyle
zdołałaś z siebie wydukać.
-Wybacz, że pytam… Ale czy
coś się stało?- zapytał, dokładnie Ci się przyglądając. Przejrzał Cię od razu. On naprawdę doskonale Cię znał. Nie
zapomniał jaka byłaś… To tak, jakby ktoś uderzył Cię w policzek…
Bo Ty Go zraniłaś, uciekłaś,
a On nadal tak samo się do Ciebie odnosił.
Z troską, ciepłem…
-Nie…- rzuciłaś.- Znaczy
tak…- poprawiłaś się.- Moi rodzice poważnie się zadłużyli i teraz ściga ich
komornik…
-I jak rozumiem Ty będziesz
musiała spłacać dług?- kiwnęłaś głową.- Ile?
-Siedemdziesiąt tysięcy euro-
odpowiedziałaś martwo.
-Pomóc Ci jakoś?-
zaproponował szybko, widząc stan w jakim się właśnie znajdowałaś. Kolejny
policzek wymierzony w Twoją twarz…
-Nie!- pisnęłaś
natychmiastowo. Pomoc od Stefana, było ostatnim czego chciałaś. Nie mogłaś być
mu niczego winna. Powiedziałaś mu o swoich kłopotach tylko dlatego, że
potrzebowałaś pilnie się komuś wyżalić. To już nie była twoja wina, że na
drodze napatoczył się Kraft.
Tak myślałaś… A przynajmniej
taki słowami zagłuszałaś swoją podświadomość…
-Zawsze taka byłaś. Nie
dawałaś sobie pomóc, bo sądziłaś, że do wszystko musisz dojść sama i już-
posłał Ci uśmiech.
Następny policzek…
-A Ty zawsze byłeś taki
pomocny- odwzajemniłaś uśmiech.- Pamiętam ten wieczór kiedy przyjechałeś po
mnie na tym skuterze, kiedy Jens mnie wystawił- zachichotałaś.- Przyjechaliśmy
wtedy do domu dorożką.
-Bo ktoś za wszelką cenę
chciał mi dopiec- westchnął.- A tak na marginesie, to ja wtedy wyciągnąłem Jensa
z restauracji- uśmiech na Jego twarzy jeszcze bardziej się powiększył.
-Co?- wykrztusiłaś
zaskoczona, wspominając i analizując wieczór, który został już dobre kilka lar
temu za Twoimi plecami.
- Fajne były te czasy…
-Zgodzę się z tym-
potwierdziłaś.
-Stefan!!!- rozległo się
wołanie małej Angeli.- Niclas ma niedługo urodziny! Mogę iść? Proszę, proszę!
-A to nie mnie musisz pytać,
a Twojej mamy- odpowiedział łagodnie, ale stanowczo, dziewczynce.- Które
urodziny będziemy świętować?- zwrócił się do Niclasa, gładząc jednocześnie jego
włoski.
Ten widok Cię rozczulił.
Twoje oczy zaświeciły się.
To co widziałaś było cudowne.
Ale zauważyłaś, że i również
Niclas patrzy z respektem na Stefana.
Dziwnym… Jakby coś przeczuwał…
Ale to niemożliwe.
-Czwarte- odpowiedziałaś
szybko, uprzedzając Niclasa.- Dzieci, idźcie się pobawić- i poszły. Odetchnęłaś
z ulgą.
Oszukałaś Stefana co do wieku
Twojego dziecka…
Ale nie miałaś siły
odpowiadać już na żadne inne pytania. Tłumaczyć…
Brak siły na nic.
Po prostu, sądziłaś, że tak
będzie lepiej i już, ale czy zrobiłaś
dobrze przekonasz się z czasem…
Jednak, nadal przed oczami stał Ci widok
Stefana i Niclasa razem. Zaczęłaś rozmyślać czy nie powiedzieć prawdy ojcu
Niclasa… Czy nie spróbować stworzyć z nim szczęśliwej rodzinki. Nawet nie dla
Ciebie. Dla Niclasa. Wiedziałaś, że bardzo przeżywa brak ojca.
Zaraz… Nie musi być nim nawet
jego biologiczny ojciec. Pragnęłaś stworzyć mu rodzinę, jakiej nigdy nie miał…
Nigdy nawet o tym nie myślałaś, ale obrazek sprzed momentu, zmusił Cię do
rozmyślań i otworzył oczy. Siedzieliście w dalszym ciągu na tarasie, wpatrując
się w zabawę dzieci. Od czasu do czasu, spoglądałaś na Stefana. Przecież było
Ci z nim dobrze…
Dlaczego nie spróbować
jeszcze raz?
Może tym razem się uda. Do trzech razy sztuka…
Już miałaś otwierać usta, by
coś powiedzieć, lecz ktoś skutecznie Ci przerwał.
-Stefan!- usłyszeliście.
Wasze spojrzenia skierowane zostały na chodnik, gdzie ktoś stał i machał Waszej
dwójce. Po raz kolejny ktoś wszedł z brudnymi butami w Twoje życie, niszcząc
znowu Twoje plany i nadzieje…
Dziewczyną, która wołała do
Was z drogi, była Sylvia. Rozpoznałaś ją od razu. Ta sama Sylvia, którą Stefan
rzucił w przeszłości dla Ciebie oraz ta sama, która dowiedziawszy się całej
prawdy, uprzykrzała Ci życie w pracy.
Emma, dlaczego poczułaś
kopnięcie w brzuch, kiedy przeszło Ci przez myśl - albo było całkowicie pewne-
że ona i Stefan są znowu razem?
Dlaczego tak idiotycznie się
poczułaś?
Dlaczego?
Czyżby nadal zależało Ci na
Stefanie, chociaż mogłabyś przysięgnąć na wszystko, że nie?
A może Ty sama nie wiedziałaś
co czujesz?
Tak, to chyba najlepsza
odpowiedź.
-My się już znamy, wiem…-
przemówiła brązowooka brunetka, patrząc na Ciebie ciepło.- Ale źle
rozpoczęłyśmy tą znajomość. Wiem jak było w przeszłości i chciałam Cię bardzo
za to przeprosić- posłała Ci uśmiech i wyciągnęła dłoń w Twoją stronę, którą Ty
po chwili słabo i bez przekonania uścisnęłaś.- To Sylvia jestem- jeszcze raz
posłała Ci beztroski uśmiech, którego Ty nie potrafiłaś szczerze odwzajemnić
a tylko krzywo wykrzywiłaś swe usta, co mogło przypominać niektórym grymas bólu
na Twojej twarzy.
Ale nie pomylili by się tak
bardzo…
Bolało, piekło od środka…
Właściwie, sama nie
wiedziałaś co…
-Emma- odpowiedziałaś po
chwili.
Nie zauważyłaś nawet potem
kiedy Wasza rozmowa zeszła na inne, ciekawe tematy. Byłaś nieobecna… Błądziłaś gdzieś
w swoich wspomnieniach sprzed lat…
Błądziłaś i nie potrafiłaś
odnaleźć właściwej drogi.
Czy kiedykolwiek wyjdziesz z
tego labiryntu uczuć?
Sylvia była naprawdę bardzo
miłą i otwartą osobą, a przede wszystkim- zupełnym przeciwieństwem siebie,
sprzed tych pięciu lat.
Wiedziałaś co mogło ją zmienić…
Coś, co chciałaś, aby Ciebie
też zmieniło…
Miłość Stefana.
Doskonale widziałaś jak On na
Nią patrzy. Można rzec, że jak na wybawicielkę. Kiedyś widziałaś w Jego oczach
coś takiego, kiedy patrzył na Ciebie w przeszłości. Teraz to spojrzenie,
należało do Niej.
Bolało i nie potrafiłaś
przyznać, że nie. Straciłaś coś nieodwracalnie, nawet nie wiedząc, że to
posiadasz.
-Mamo… Czy ja mam tatusia?-
zapytał tego samego wieczoru Niclas, zaraz po wyjściu gości. Siedział
przygaszony na kanapie, podpierając chudymi rączkami swoją drobniutką główkę.
Ten widok uświadomił Ci jak
bardzo chłopcu potrzebny jest ojciec.
Kiedy Niclas był mały, nie
pytał o nic, bo właściwie sam nie rozumiał co się wokół niego dzieje, lecz z
czasem tak już nie będzie.
Niclas będzie pytał, dociekał
kim i gdzie jest jego ojciec… Tylko… Ty sama na niektóre pytania nie potrafiłaś
sobie odpowiedzieć. Do niektórych rzeczy się przyznać. Niektóre rzeczy
powiedzieć na głos.
-Synku…- przysiadłaś się do
chłopca, głaszcząc jego brązowe włoski.- Twój tata jest…- nie wiedziałaś
właściwie co powiedzieć, a przecież coś musiałaś.- Powiedz, czy podoba Ci się
nasza mała, ale kochająca się i zgrabna rodzinka?- zobaczyłaś, że chłopczyk
kiwa potwierdzająco głową.- Właśnie. Tata to widzi i nie chce psuć tego, co my
tutaj mamy- uśmiechnęłaś się sztucznie.- Ale zapewniam Cię, że nie jesteś jakiś
inny i masz tatę, który Cię bardzo kocha- przytuliłaś synka do siebie, a spod
Twoich oczu wydostały się łzy, które musiałaś niezauważalnie zetrzeć, by Niclas
ich nie widział. Wówczas zaczęłyby się kolejne pytania, na które nie miałaś już
sił odpowiadać.
Nie miałaś już sił… Tak po
prostu… Chciałaś wyjechać z powrotem do Niemiec, gdzie żyło Ci się lepiej.
Lżej. Bez ciążących wspomnień u boku. Ale…
Nie mogłaś zostawić rodziców
samych sobie. Widziałaś po swoim ojcu, że nie ma już sił opiekować się chorą matką...
Byłaś po prostu potrzebna w Austrii.
Tymczasem, na Twoją głowę
zwaliły się jeszcze inne kłopoty.
Komornik coraz bardziej
domagał się spłaty długów. Postanowiłaś sprzedać mieszkanie.
Tylko w ten sposób mogłaś
zdobyć wystarczającą ilość pieniędzy.
Ale gdzie zamieszkałaś? Albo lepsze pytanie… Z
kim zamieszkałaś? To dopiero ironia i
niedorzeczność… Zamieszkałaś z Sylvią i Stefanem. Ale pocieszałaś się jedynie
tym, że to Sylvia Ci to zaproponowała a potem systematycznie i z dużym naciskiem
do tego namawiała.
Zaprzyjaźniłyście się w
końcu… A przynajmniej ona tak myślała…
Ty miałaś do Niej nieco inny
stosunek, niż ona do Ciebie, lecz dziwiło Cię jedno.
To samo budziło w Tobie również respekt do
dziewczyny…
Pozwoliła, żeby była dziewczyna Jej obecnego partnera
zamieszkała razem z nimi. Dla Ciebie to było nie do uwierzenia.
To, jak Sylvia ufała
Stefanowi, było nie do pojęcia.
Ty nie potrafiłaś tego zrozumieć…
A co sprawiło, że ustałaś na jej propozycję?
Niclas. On był głównym powodem. Wiedziałaś, że tam będzie miał większą wygodę i
lepsze warunki do nauki. Te przyczyny zdecydowały ostatecznie za wszystko.
-Co chciałbyś dziś na obiad?-
zapytałaś Stefana, pewnego słonecznego popołudnia, zaraz po tym, kiedy
odprowadziłaś Niclasa do przedszkola.
W domu była tylko Wasza
dwójka. Sylvia wyjechała na tydzień do Wiednia, odwiedzić rodzinę. Nie
wiedziałaś jak ze sobą będzie Wam przez ten czas, lecz było zaskakująco
normalnie. Zupełnie tak, jakby nic nigdy między Wami się nie wydarzyło. Jednak…
Coś Cię raniło.
A nawet nie coś, a obojętność
Stefana co do Twojej osoby.
Czyżbyś była do tego
nieprzyzwyczajona?
Dlaczego nie pogodziłaś się z tym co Cię
otaczało?
Co stało na przeszkodzie,
Emm?
Może jednak miałaś uczucia, co?
-Nie wiem, ale musisz
wymyślić coś genialnego. Masz w końcu przed sobą nie byle kogo- powiedział
dumnie.- Przyszłego Mistrza Świata, Mistrza Olimpijskiego oraz zdobywcę Kryształowej
Kuli w przyszłym sezonie- wyszczerzył się.
Lubiłaś ten uśmiech… Przez te pięć lat nie
zmienił się w ogóle…
Lubiłaś, a nawet nie
wiedziałaś o tym…
Ty również posłałaś mu intrygujący uśmiech,
zbliżyłaś się do Niego niebezpiecznie blisko, by chłopak nie wiedział co
myśleć.
Pokracznie, objęłaś chłopaka.
Czułaś, jak jego serce
przyśpiesza.
Po chwili chwyciłaś szklankę
wody cytrynowej, która stała na blacie tuż za plecami Stefana i zgrabnym,
szybkim ruchem wylałaś zawartość naczynka na włosy chłopaka, który wraz z
poczuciem zimnego płynu, podskoczył jak oparzony.
-To tak gratis, aby ugasić
Twoje wybujałe ambicje- posłałaś mu triumfalny uśmiech, po czym odsunęłaś się
szybko od chłopaka.
Nie spodziewałaś się jednak,
że Stefan po chwili weźmie Cię na ręce, zaniesie do łazienki, włoży do sporej
wanny, włączy wąż prysznicowy i Twoje ciało spotka się z lodowatą wodą, która
była teraz wszędzie.
Na chwilę to Ty przejęłaś
inicjatywę i zawiesiłaś się na szyi Stefana, wyrywając mu wąż prysznicowy z
ręki oraz wciągając go do wanny. Z szyderczym uśmiechem na ustach, wymierzałaś
strumień wody w twarz chłopaka.
-Nie myśl sobie, że jestem
taka słaba- odezwałaś się, zakręcając zawór, który doprowadzał wodę do węża.
Nawet nie zauważyłaś, że Stefan leży na Tobie okrakiem.
Dostrzegłaś dziwne kołatanie
serca.
Emm, proste pytanie: czy
można być szczęśliwym i nieszczęśliwym w jednym momencie? Tak.
Ty wtedy byłaś.
Byłaś szczęśliwa, bo byłaś
tak blisko Niego, ale byłaś zarazem nieszczęśliwa, bo wiedziałaś, że nie możesz
z nim być…
Parzyliście sobie głęboko w oczy, nic do
siebie nie mówiąc. Wasze twarzy powoli zbliżały się do siebie.
Nie chcieliście tego, ale to
się działo, a żadne z Was nie potrafiło się temu sprzeciwić. Niby jeden moment
zapomnienia, a potrafił zmienić Twoje życie…
To nie tak, że nie grałaś
fair w miłość.
Po prostu spotkałaś na swojej
drodze takich graczy, którzy pokazali Ci co to brak reguł i ciosy poniżej pasa.
Tylko, kim miała być ofiara?
~*~
Ble…
Tyle można
powiedzieć o tym rozdziale.
Trochę długo
musieliście czekać na tą część, wybaczcie.
Tak się
niektóre sprawy na siebie ponakładały, że brakowało chęci, czasu, weny…
Kiedy następny?
Nie wiem, ale
mam nadzieję, że zdążę do następnego piątku.
Buziaki. ;*
Dzień dobry przepraszam że nie komentowałam, brak internetu, nadrobiłam i komentuje.
OdpowiedzUsuńZaczną od tego że Emma nie powinna wchodzić między Stefana a Sylvie, dlaczego? Ja wiem że dziewczyna to nie wagon można ją przestawić ale mi tu bardziej chodzi o to że jeżeli on patrzy na nią jak na wybawicielkę to kurcze po co im przeszkadzać, po co?
Ja wiem miłość jest głupia i ślepa i wiem że stara miłość nie rdzewieje, no ale mogłaś poczekać Emma, jak on czekał pięć lat na ciebie, dobra nie czekał ale ty chociaż mogłaś być dojrzalsza i poczekać
Pozdrawiam i całuje
Weroooo....
Do następnego piątku?! Słucham !
OdpowiedzUsuńNormalnie zamorduję Ci jak tak zrobisz i tyle będę musiała czekać , bo dobrze wiem że wen i talent masz , więc nie kombinuj mi tutaj, rozumiesz?:D
Co do rozdziału , to jak zobaczyłam 6 , to notatki z niemieckiego od razu poszły w odstawkę ... nawet nie masz pojęcia jak ja się rozpływam przy tych Twoich rozdziałach i to nie przez ten upał na dworze ..blee!... Emma ma bardzo trudne i ciężkie życie , ale niektóre sprawy mogłyby być prostsze gdyby tylko chciała , sama to sobie utrudnia! Co do Stefana , to od początku wiedziałam , że to anioł chodzący ... powiedziałabym nawet Anioł Stróż Emm ... a Nikolas ... ja zwyczajnie uwielbiam tego brzdąca!♥
Czekam !
Ann.<3
Szkoda mi tego małego, potrzebny mu teraz ojciec , ale że Emma dojdzie do wniosku że kocha Stefka ro się nie spodziewałam, on też musi coś do niej czuć. Na miejscu Sylvii nie zostawilabym chłopaka samego z byłą ale zadziwia mnie jej zaufanie do niego. Buziaki , a rozdział świetny!
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam z taką łatwością rozdziałów...
OdpowiedzUsuńŚwiat dookoła mnie szczerze mnie nie interesował. Byłam zapatrzona w monitor i modliłam się w duchu żeby ten rozdział się nie kończył. Jest fantastyczny.!! Emma to świetna osoba, bo chce pomóc rodzicom. Przez co musiała sprzedać dom. ;c Szkoda mi Niclasa, bo on powinien mieć ojca, kochającego, opiekuńczego ojca. Dobrze że Emma w końcu zdecydowała się i wie co czuje do Stefana. Widać że coś ich do siebie ciągnie. Kurcze nie wytrzymam do następnego piątku ;cc
Czekam na nexta.
Buziole ;******* <3
Co ja ci mogę powiedzieć? Rozdział jak zawsze świetny i nie ma do czego się przyczepić :P Podziwiam Sylvie za takie zaufanie do Stefana, tym bardziej, że Emma była jego byłą.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i dużo weny:*
Jejuuu, ten rozdział jest taki cudowny <3
OdpowiedzUsuńAle zarazem dużo w nim komplikacji. Niclas zaczyna dopytywać się o ojca.., A Emma i Stefan zbliżają się do siebie.
Ja chcę już następny rozdział!
Pozdrawiam :*
To jest przepiękne *-*
OdpowiedzUsuńOna musi mu powiedzieć o tym, że to jego syn ;)
Tak bardzo cudowne ♥
Czekam na kolejny
Buziaki ;**
Jakie tam ,,bleee" cudowny jest! Nie wytrzymam do kolejnego piątku, Nicolas jest taki słodki, że normalnie uśmiecham się od ucha do ucha! Bardzo hojnie ze strony Emmy, że aż zdecydowała się na taki krok, aby pomóc rodzicom. Czekam na następny i pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńKochana... rozdział świetny. Przepraszam , że dopiero dziś ale mam tyle rzeczy na głowie że po prostu nie mam na nic czasu. A jeszcze do tego dochodzi złośliwosć rzeczy martwych w postaci laptopa.:/
OdpowiedzUsuńCo do rozdzialu - uwielbiam <3
Niclas jest cudowny, Stefan jest cudowny.... Sylvia - może nie istnieć :P
Buziole :*
Pseprashaaam za nie obecność , czytałam , ale nie komentowałam <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest po prostu cudny - kocham , kocham , kocham *.*\
Wszyscy są cudowni .. no oprócz jednej osoby :*)
Szybciutko następny no ! :D
Jak byś mogła , podasz tytuł piosenki ? :* Bardzo mi się podoba taka wzruszająca :*
Buziaki :***
Łap! ;]
UsuńYiruma - Kiss the Rain .
Kobieto ja Cie kocham,kocham i jeszcze raz kocham <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje opowiadanie,czyta je się z taką lekkością.
Emma wreszcie przyznała się przed samą sobą,że kocha Stefana.Szkoda,że dopiero teraz.
Widać,że on do niej też coś czuje.W końcu stara miłość nie rdzewieje.
Wydaje mi się,że przez nieobecność Sylvii coś się jeszcze wydarzy ;)
Mam nadzieję,że Emma wreszcie weźmie się za odwagę i powie skoczkowi o Nicolasie.On potrzebuje ojca.
Najlepiej by było gdyby Emma i Stefan byli razem.Dużo wymagam? :D
Pozdrawiam.Proszę daj szybciej rozdział,bo doczekać się nie mogę ;*
Buziaki ;*
miałam Cię informować o nowych rozdziałach, a więc nowy u mnie :)
OdpowiedzUsuńNiektóre części podobne do komentarza na „Diament”, ale dwie kwestie, które chcę Wam przekazać, są takie same:
OdpowiedzUsuńMiałam dodać wczoraj -29, ale dla mnie doba kończy się po 3 w nocy... Dlatego dla mnie jest 29.;) Ja jestem nocnym markiem, a co za tym idzie, największą aktywność wykazuję nocą. :D
Achhh... wspaniałe! To jest brak weny? Nie mydl mi oczu.:D Tworząc takie dzieło tutaj i razem z Ann na "Wiążę z Tobą codzienność", Ty narzekasz, że nie masz weny?! Każdy rozdział stworzony przez Ciebie jest intrygujący, wciągający, genialny... Ok. Ty nazywaj to jak chcesz. :D Ja tutaj widzę coś innego- niezliczoną ilość świetnych pomysłów w Twojej głowie... a spadku wydajności Twojej weny nie widzę.;)
Emma... ma pełno problemów na głowie. Dobrze, że chociaż z Niclasem sprawa nie jest poważniejsza... ale dla matki każda choroba dziecka jest poważna...
Mam jeszcze trochę pytań w głowie i muszę je przemyśleć... Za kilka godzin SPRÓBUJĘ dodać drugi komentarz, ale potrzebuję jeszcze trochę czasu. Kolejna kontrowersyjna postać dla mnie - Emm...
A na „Codzienności...” zapewne mój komentarz pojawi się na kilka godzin przed dodaniem 14 odsłony... Trochę muszę to przemyśleć, a że ostatnio ograniczyłam myślenie i korzystam z wakacji, to idzie mi to topornie...:)
jk
JEZU
OdpowiedzUsuńOMG
WIESZ, ŻE TO KOCHAM?
NAPRAWDĘ
CUDOWNIE PISZESZ
CHCĘ WIĘCEJ I WIĘCEJ ♥
+ przepraszam, że tak długo mnie tu nie było:(
mam nadzieję, że nie jesteś zła:(
BUZIAKI,
phoebe z http://dna-ff.blogspot.com/
Jakie "ble"?
OdpowiedzUsuńGdzie ty w tym rozdziale widzisz jakieś "ble"?
To ja, amatorka pisania, powinnam się od ciebie uczyć :)
No to jest cudowne :') Mimo braku czasu i wbrew własnej woli (bo mam ogromnie dużo zajęć) czytam to drugi raz. Musimy się kiedyś umówić na korepetycje ^^
Buziaki ;*
Zapraszam do mnie na historia-milosna-od-poczatku.blogspot.com zadziwiająco krótki rozdział :)