„Nienawiść
jest najsubtelniejszą formą gwałtu.”
~*~
Zawsze byłaś dziwna. A
przynajmniej tak uważałaś… To kłamstwo. Byłaś po prostu wyjątkowa. Ale to nigdy do Ciebie nie potrafiło dotrzeć... W
podstawówce zamknięta w sobie, samotna, trzymająca się zawsze na uboczu. Zauważyłaś chociaż, że Twoje oczy nie zaznały nigdy łez? W sytuacjach, kiedy inni płakali i potrafili staczać się na samo dno, Ty zaciskałaś mocno zęby i nie dopuściłaś, aby chociaż jedna łza wydostała się spod Twoich powiek. Gdybyś uroniła chociaż jedną łzę, traktowałabyś to jako porażkę. Nie miałabyś szacunku do samej siebie... Co dało zauważyć się jeszcze gołym okiem? Próbowałaś za
wszelką cenę odizolować się od rówieśników. Ale dlaczego? Ja nie wiem i Ty
chyba też nie… Bałaś się, że kiedy się do kogoś przywiążesz, będzie to równoznaczne z zawodem, rozczarowaniem, cierpieniem? Nie miałaś nigdy żadnych kłopotów rodzinnych, żeby mieć jakąś
blokadę społeczną. Twoja prosta, zwykła rodzinka, składająca się z siedmiu
członków, była szczytem marzeń wielu
ludzi. Jeśli w dzieciństwie nie było Ci łatwo z Twoją 'odmiennością', to co dopiero czekało na Ciebie w
wieku nastoletnim? Twoi rodzice bali się o Ciebie i o ten trudny wiek w życiu
każdego człowieka, który nadchodzi tak czy siak. Zawsze traktowali Cię inaczej… Byłaś dla nich bardziej delikatniejsza,
podatniejsza na urazy, wrażliwsza. Tylko dlaczego? W rzeczywistości byłaś twardsza i odważniejsza od Twoich dwóch sióstr oraz brata... Ale Ty się wcale wtedy nie zmieniłaś nawet, w wieku, który jest tym 'najpiękniejszym' w życiu człowieka. Może z zewnątrz,
lecz w wewnątrz byłaś taka sama. To co zaobserwował każdy, był fakt, że
zmieniłaś kolorowe sukienki, które ubierała Ci mama, na czarne lub szare dresy.
Byłaś nadzwyczajną dresiarą dla kogoś zewnątrz, lecz dresiary nie uczą się na
tyle dobrze, by dostawać co roku stypendia i wyróżnienia na koniec roku.
Czyżbyś próbowała przez ubiór kogoś od siebie odepchnąć? Udawać kogoś, kim nie byłaś? Nie chciałaś nikogo do
siebie dopuścić. Dlaczego? Co było tego powodem? To, że często bywałaś powodem
drwin i uszczypliwych uwag? Wydaje mi się, że tak. Była taka grupka w szkole,
której zawsze unikałaś jak ognia na korytarzu szkolnym. Wiedziałaś, że nie przejdą obok Ciebie
obojętnie… Zawsze wtrącą swoje trzy grosze…
Zupełnie niepotrzebne i raniące Cię… Mimo, że nie dawałaś tego po sobie
poznać. Najgorsza była Anke Luft. Ona
zawsze miała co do Twojej osoby najwięcej zastrzeżeń, a Ty nie wiedziałaś dlaczego. Drugi po niej-
Kraft. Najlepszy przyjaciel Anke. Myślał, że jak trenuje skoki narciarskie,
może wszystko. Nienawidziłaś ich najbardziej. Chociaż ten drugi był Twoim
sąsiadem… Mieszkałaś, wychowywałaś się tuż obok niego, a On… No właśnie… Co z resztą tej paczki? Nie miałaś do nich
nic. Owszem, czasem dopiekali, ale znacznie z osłabioną siłą niż tamta dwójka.
Doskonale wiedziałaś, że zadają się z nimi jedynie dla popularności. I wiesz
co? Nie myliłaś się… Widziałaś czasami ich współczujące wzroki na swojej
osobie, kiedy to Anke po raz enty poniżała Cię na oczach wszystkich… Było Ci ich szkoda. Szkoda, że żeby zaistnieć w życiu towarzyskim, muszą zadawać się z kimś takim... Że popularność była dla nich najważniejszym priorytetem. A nie powinna... Bo ona nie jest wcale potrzebna do życia człowieka. Najważniejsza jest miłość, przyjaźń, czułość, dobroć. Poczucie, że mamy przy sobie kogoś, kto Nas kocha... I na zawsze będzie kochał. tak uważałaś, chociaż Ty nigdy nie doświadczyłaś takiego uczucia... Czy doświadczysz? Obiecałaś sobie, że nie. Przysięgłaś sobie, że nigdy nikomu nie zaufasz na tyle... Nigdy... Bo liczyć można tylko na siebie.
-Emma! Emma! Zaczekaj!-
usłyszałaś pewnego dnia za swoimi plecami. Przystanęłaś. Nie byłaś pewna czy to
na pewno było skierowane właśnie do Ciebie. Wiedziałaś kto wypowiadał te słowa.
Znałaś ten głos, ale nie wierzyłaś, bo nawet nie miałaś pojęcia, że On znał
chociażby Twoje imię. Odwróciłaś się sparaliżowana, patrząc przerażonym
wzrokiem na wysokiego blondyna, który stał obecnie przed Tobą. Chciałaś odezwać
się pierwsza, ale nie potrafiłaś. Strach i wstyd odebrało Ci mowę. Przed Tobą
stał w końcu sam Jens Zott. Członek szkolnej śmietanki towarzyskiej. Człowiek,
który na co dzień mijał Cię na korytarzu jak cień. Staliście chwilę w ciszy.
Pragnęłaś schować się w jakieś bezpieczne miejsce, ale nie potrafiłaś się nawet
ruszyć. Przerażające uczucie… Na dodatek
czułaś na Waszej dwójce zawistne spojrzenie Anke. Bałaś się, że dziewczyna
zaraz podejdzie i znów upokorzy Cię i to ze zdwojoną siłą niż zazwyczaj. Doskonale wiedziałaś, że Jens podoba się dziewczynie.
Zaczęłaś drżeć. Jens bacznie Ci się przyglądał. Czułaś w jego spojrzeniu coś
dziwnego… Coś, co wzbudzało w Tobie pewne podejrzenia... Jakie? Nie wiedziałaś. Jedno było dla Ciebie proste- coś tutaj nie jest do końca czyste...
-Mam taką głupią prośbę…-
przemówił pierwszy, chwytając się za głowę.- Pomogłabyś mi przy projekcie z
chemii?- zapytał.
-Jasne.- zgodziłaś się, zaszokowana prośbą chłopaka.
Chemię akurat miałaś opanowaną na ocenę celującą, więc to nie był dla Ciebie żaden
kłopot. Ale… Właśnie jest „ale”, którego dla Ciebie nie powinno być. Zaczęłaś
spędzać z Jensem coraz więcej czasu. Zbliżyliście się do siebie. Po raz
pierwszy coś takiego poczułaś. Taką bliskość drugiej osoby… Dziwną bliskość…
Teraz już nie siedziałaś samotnie na stołówce szkolnej podczas obiadu. Nie czekałaś
sama na lekcje. Nie siedziałaś sama na lekcjach. U Twojego boku był zawsze
Jens. Przerażało Cię to, bo nie wiedziałaś, w którą stronę zmierza ta
znajomość, ale to uczucie bycia ważnym dla kogoś… To Cię hipnotyzowało. Fascynowało... Ale
temu wszystkiemu bacznie przyglądała się również Anke, której strasznie podobał
się Jens. Nie mogła zrozumieć dlaczego On zadaje się właśnie z Tobą, a Ją samą- traktował jak powietrze.
Postanowiła więc wkroczyć do akcji. Przecież ktoś taki jak Ty, w jej mniemaniu,
nie mógł być szczęśliwy…
-W którym lumpeksie można
kupić takie spodnie?- zatrzymała się przed Tobą Anke, kiedy akurat wyciągałaś
swoje książki z szafki. Wybrała doskonały moment na upokorzenie Cię… Nie dało
się nie zauważyć, że towarzyszył Ci wtedy Jens.
-Anke, odczep się od Emmy!-
naskoczył na Nią gwałtownie, ale nie krył również zakłopotania tą sytuacją. Nie
mógł sobie nawet wyobrazić co czujesz Ty…
-A tak w ogóle to Ty jesteś
dziewczyną?- patrzyłaś na nią złowrogim wzrokiem, lecz to nic nie dało. Ona
nadal pragnęła nie zostawić na Tobie nawet suchej nitki. Miałaś ochotę zacząć płakać... Po raz pierwszy, wiesz? Zapamiętasz tamten moment? Oczywiście. Zawsze jest tak, że pamięta się najlepiej tylko te złe momenty z naszego życia... Niestety...
-Idź stąd!- krzyknął na całe
gardło zdenerwowany Jens, po czym objął Cię ramieniem w geście pocieszenia,
lecz Ty go nie potrzebowałaś. Teraz doszło do Ciebie, że nie możesz dawać Anke
tak sobą pomiatać i traktować jak śmiecia… I nie dałaś. Nastąpiła w Tobie kompletna
metamorfoza. Wyrzuciłaś z szafy wszystkie dresy i przechodzone jeansy.
Zmieniłaś na bardziej dziewczęcą całą swoją garderobę… Nie czułaś się dobrze w
kolorowych ciuchach; nie chciałaś nigdy wychylać się przed szereg, ale tym
razem chodziło o Twoją- wielokrotnie naruszoną- godność. Szłaś w kwiecistej
sukience i butach na koturnach przez szkolny korytarz. Zdawałaś sobie sprawę,
że nikt Cię nie poznaje, a na pewno nie może uwierzyć w to, jak teraz
wyglądałaś. Nie mówiąc już o Anke, która na Twój widok odwróciła wzrok. Nie
mogła znieść zazdrości, która nią szargała. Poczułaś bezcenne uczucie triumfu. Pierwszy raz w swoim życiu.
To było wspaniałe uczucie. Opłacało się, prawda? Ale co się stało również
przełomowe w Twoim życiu? Zauważałaś, że Stefan często na Ciebie patrzy. Że w
autobusie siada często obok Ciebie, ale Ty kompletnie nie reagujesz na jego
obecność, więc na tym kończył się Wasz kontakt. Często miałaś ochotę odezwać się do Niego pierwsza i zapytać wprost o co mu chodzi... Co Cię powstrzymywało? Fakt, że bałaś się po raz kolejny zostać upokorzona...
Ale przyszedł kiedyś przełom w Waszych relacjach, czego można się było spodziewać. Rozmawialiście. A ściślej mówiąc to On zaczepiał Cię na korytarzu, nachodził bez zapowiedzi w domu… Ty odpowiadałaś zdawkowo, dając mu wyraźnie do zrozumienia, że nie chcesz mieć z nim nic do czynienia. Nigdy. Ale czy taka była prawda, Emm?
Ale przyszedł kiedyś przełom w Waszych relacjach, czego można się było spodziewać. Rozmawialiście. A ściślej mówiąc to On zaczepiał Cię na korytarzu, nachodził bez zapowiedzi w domu… Ty odpowiadałaś zdawkowo, dając mu wyraźnie do zrozumienia, że nie chcesz mieć z nim nic do czynienia. Nigdy. Ale czy taka była prawda, Emm?
-Idziesz teraz na biologię?-
usłyszałaś głos Stefana pewnego dnia, kiedy szperałaś w swojej szafce. Zdenerwował Cię. Już miałaś dosyć tej Waszej
pseudo przyjaźni.
-Odczepisz się w końcu ode
mnie?!- krzyknęłaś zdenerwowana i zirytowana tym wszystkim, co się ostatnio
wokół Ciebie działo.
-Przecież jestem Twoim
przyjacielem, Emm.- powiedział pewnie, uśmiechając się szeroko.
-Gdybym nie wskoczyła w te
ciuchy, nadal nie zauważałbyś mnie!- poniosłaś
ponownie głos, po czym wyrwałaś się przed siebie z zamiarem pójścia na
lekcję biologii. Za swoimi plecami słyszałaś kroki. Kroki Stefana. Przyśpieszyłaś
jeszcze bardziej, ale i tak nic to nie dało, bo chłopak po chwili Cię dogonił i
przysunął do szafek szkolnych, przez co byłaś zmuszona patrzeć mu prosto w
oczy. Nigdy wcześniej nie zauważyłaś, że Jego oczy są takie piękne… Może po
prostu On sam nie dał tego w sobie zauważyć?
-Puszczaj mnie!- wrzasnęłaś
ile sił w gardle, lecz potem stało się coś, czego kompletnie nigdy w życiu byś
się nie spodziewała. Pocałował Cię i
należy przyznać, że dużo starań do tego włożył. Szarpałaś się, ale byłaś
kompletnie bezsilna, gdyż chłopak trzymał Cię mocno za nadgarstki. Albo tak po prostu to sobie tłumaczyłaś...
-Co ty za szopkę odwalasz?!-
krzyczałaś znowu, kiedy chłopak odłączył się od Twoich ust. Ale nie na długo…
Zaraz po tym na Twoich ustach Stefan znowu złożył gorący pocałunek.
-Podobało Ci się?- zapytał,
unosząc lewą brew, tuż po Waszym drugim pocałunku. Co rozdrażniło Cię najbardziej? Był wyjątkowo rozbawiony zaistniałą sytuacją i że miał na Tobą przewagę. Znieważył Cię... A przynajmniej tak się poczułaś...
-Nie.- powiedziałaś twardo,
nieprzerwanie patrząc chłopakowi w oczy. Ale czy na pewno? W głębi duszy to
było przecież takie niesamowite uczucie, które sprawiało, że mogłaś unieść się
ponad chmury… I po krótkiej chwili byłaś ponownie złączona z Kraftem w
pocałunku, który tym razem był dużo bardziej drapieżny i namiętny. Widać było,
że Stefan dużo do niego włożył od siebie, ale czy Ty nic też nie robiłaś? Tym razem nawet
się za specjalnie nie szarpałaś… Czyżby spodobało Ci się? W Jego miękkich wargach dostrzegłaś coś magicznego... Uczucie, które Cię ogarnęło w swe ramiona, było na tyle przyjemne, że nie chciałaś nawet wychodzić z jego objęć. Próbowałaś się temu przeciwstawić, ale Ci się nie udawało. Jednak nie byłaś taka silna jak Ci się wydawało?
Zaraz po Waszym trzecim pocałunku, chłopak puścił Cię wolno. Odetchnęłaś z ulgą, ale towarzyszyło Ci również niechciane uczucie smutku, które wywołane było tym, że nie chciałaś w głębi duszy przerywać tego stanu, który towarzyszył Ci, kiedy byłaś złączona w pocałunku z Kraftem. Żadne z Was nie zdawało sobie sprawy, że patrzyła na Was połowa szkoły. Stefan odprowadzał Cię wzrokiem aż do sali biologicznej. Intrygowałaś go. Wzbudzałaś w tym chłopaku skrajne emocje. Nie potrafił Cię w żaden sposób rozgryźć… Byłaś zagadką… Zagadką, którą pragnął rozwiązać. A co popchnęło Go najbardziej do przodu? Fakt, że był największym wrogiem Jensa Zott i nigdy nie mógł nie mieć czegoś,
co posiadał Jens…
Zaraz po Waszym trzecim pocałunku, chłopak puścił Cię wolno. Odetchnęłaś z ulgą, ale towarzyszyło Ci również niechciane uczucie smutku, które wywołane było tym, że nie chciałaś w głębi duszy przerywać tego stanu, który towarzyszył Ci, kiedy byłaś złączona w pocałunku z Kraftem. Żadne z Was nie zdawało sobie sprawy, że patrzyła na Was połowa szkoły. Stefan odprowadzał Cię wzrokiem aż do sali biologicznej. Intrygowałaś go. Wzbudzałaś w tym chłopaku skrajne emocje. Nie potrafił Cię w żaden sposób rozgryźć… Byłaś zagadką… Zagadką, którą pragnął rozwiązać. A co popchnęło Go najbardziej do przodu? Fakt, że był największym wrogiem Jensa Zott i nigdy nie mógł nie mieć czegoś,
co posiadał Jens…
~*~
Tak, wiem, wiem
jak to się zaczyna…
Wiem, że
banalnie do bólu,
Ale dajcie mi
jeszcze troszkę czasu, aby akcja nabrała
Nieco więcej
kolorów. :D
I proszę- piszcie od razu co sądzicie. ;)
Każda opinia jest na wagę złota. ^^
I proszę- piszcie od razu co sądzicie. ;)
Każda opinia jest na wagę złota. ^^
Ściskam,
Klaudia. ;)
Klaudia. ;)
To jest świetne , cudowne i wspaniałe !!! Emma zachwyciła mnie już na początku tym , że była taka silna. I w końcu przestała dawać się sobą pomiatać. I Stefan chce ją wykorzystać ? Tylko po co daję jej nadzieję? A może się mylę.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCudo, istne cudo! Czytałam to z taką wielką zachłannością, że sama sobie tego nie wyobrażasz. Na początku tak czułam, że nagle wyskoczy ze zwykłych ubrań i pokaże swoje piękne. Zaczęłaś intrygująco i zastanawiam się, co tam sobie jeszcze wymyśliłaś, bo ja nie mam bladego pojęcia, co będzie dalej, a chciałabym wiedzieć!
OdpowiedzUsuńŚciskam ♥
Że zwyczajne? No coś ty! Jak każde twoje opowiadanie jest magiczne i wyjątkowe. Widać, że włożyłaś w to dużo serca.
OdpowiedzUsuńEmma kogoś mi przypomina... Te samotne chwile na korytarzu w podstawówce. Polubiłam ją już od początku. Zawsze silna i pragnąca pokazać innym, że wcale nie jest słaba. A potem ta metamorfoza i stała się dziewczyną walczącą o swój honor i szczęście. Idealnie to opisałaś, wiesz?
No, no Stefan! Byłeś taki niedobry dla Emmy, że aż cię nie poznaje! A teraz chcesz przyjaźni albo czegoś więcej? Zapowiada się ciekawie.
I ciekawi mnie kto jest narratorem. Bo brzmi tak jakby dobrze znał Emmę. A może to ten Jens? Tak czy siak jest cudownie :)
I ta końcówka... Emma jest chodzącą zagadką i intryguje Stefcia. To ma szansę się zamienić w coś poważnego.
Całuski :*
Jaaaaaaaakie to jest przepiękne jeeeej ♥-♥
OdpowiedzUsuńCzytałam to cudo chyba z trzy razy <3 i nie mogę przestać ;D
Kochana moja Klaudio :) Oddaj trochę tego wspaniałego talentu ;D
Czekam na kolejny
Buziaki ♥
Wiesz jak się wczułam :D Jakbym tam była!
OdpowiedzUsuńWiedziałam , że nie będzie banalnie bo Ty kochana to tworzysz:D
Te pocałunki Krafta!:D Oojj się rozmarzyłam!♥
Samo to , że jest on tu w roli głównej robi swoje... a do tego fabuła ... nic dodać nic ująć!
Ann!♥
Tylko jedno słowo kochana: CZAD!
OdpowiedzUsuńWymiatasz! :*
Buziole:*
Wow.! Normalnie mnie zatkało. Brak słów po prostu. To co właśnie przeczytałam to cudo cudeńko. Emma i jej pocałunek z Stefanem to zaskoczeńie było niesamowite. Uśmiech nie znika mi z twarzy. Dziękuje.! <3 i czekam na nn. ;***
OdpowiedzUsuńCudownie się zaczyna. Kupiłaś mnie pierwszym rozdziałem :)
OdpowiedzUsuńPochłonęłam ten rozdział z ogromnym zaciekawieniem i chciałabym jeszcze i jeszcze przeczytać...
Czekam z niecierpliwością na kolejny.
Pozdrawiam :*
Zobaczyłam Stefana w bohaterach, więc musiałam przeczytać ;) Podoba mi się fabuła, przemiana bohaterki. Z niecierpliwością czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńJEZU
OdpowiedzUsuńJEZU
O JEZU
ZNOWU GENIALNE OPOWIADANIE SIĘ SZYKUJE
NO ZNOWU
KOCHAM CIĘ ZA TO
Buziaki,
Phoebe z http://dna-ff.blogspot.com/
AAAAAAA!! To jest genialne! Świetnie piszesz no i jest Krafciątko <333
OdpowiedzUsuńŻyczymy weny i w wolnych chwilach zapraszamy na http://jestesbiciemmegoserca.blogspot.com/
Buziaczki ;)
Obiecałam sobie że będę komentować każdy rozdział tak więc jestem.
OdpowiedzUsuńNie byłam za bardzo przekonana co do opowiadania o Krafcie no ale matko to jest świetne <3
Boże no normalnie się rozpływam. Niesamowity rozdział ! A Ty jak zwykle musisz się krytykować ;P
Świetne było dziewczyno ;** <3
Lece czytać drugi rozdział ;**
PS. Mam jeszcze prośbę jeśli mogę Cię prosić o lekko jaśniejszą czcionkę bo trochę źle się czyta. Ale to tak na marginesie ;**
Weny <3
Nadrabiam, nadrabiam, nadraaaaabiam! <33
OdpowiedzUsuńO mój Boże jaki cudny blog! Żałuję że dopiero teraz odwiedzam go.. Jest świetny!♥Zrobił na mnie ogromne wrażenie *.*
OdpowiedzUsuń